Jonathan Rea, który w ostatni w tym roku weekend World Superbike będzie bronił tytułu mistrzowskiego, przyznał że aktualnie droga do MotoGP przez tę serię jest dużo cięższa niż kilka czy kilkanaście lat temu. Czasy, gdy Colin Edwards, Troy Bayliss, Ben Spies i Cal Crutchlow minęły – w MotoGP pojawiają się jedynie sporadycznie zawodnicy z WSBK, z dzikimi kartami.
Rea sam miał takie doświadczenia, gdy w 2012 roku zastąpił dwukrotnie Casey’a Stonera. Poradził sobie wtedy przyzwoicie, choć od tego czasu skupił się wyłącznie na WSBK i zdobył tam aż sześć tytułów mistrza świata. Teraz zagraża mu Toprak Razgatlioglu, który może być pierwszym od dawna poważnym graczem w MotoGP, przechodzącym z WSBK. O ile w ogóle do tego dojdzie, bo stawka grand prix na sezon 2022 jest już skompletowana i Turek ma zostać w WSBK, mimo zaplanowanych testów z Yamahą.
„Myślę, że MotoGP jest obecnie na naprawdę wysokim poziomie. Popatrzcie co robił Crutchlow, po kilku wyścigach poza MotoGP. Popatrzcie na Jake’a Dixona na Silverstone – bardzo utalentowanego gościa. Ci faceci są super-szybcy. Patrzcie na Marca Marqueza. Opuścił większość ubiegłorocznego sezonu, i nawet jemu jest ciężko.” – powiedział Jonathan Rea.
„Różnice między najlepszymi gośćmi i tymi najwolniejszymi są takie małe, ponieważ każdy producent jest konkurencyjny, i nawet zespoły satelickie są obecnie można powiedzieć fabryczne. Prawdopodobnie najsłabsza jest Aprilia, a i tak mają podium na koncie. To niesamowite.” – dodał zawodnik Kawasaki.
„Nie jest jak 10 lat temu, gdy mogłeś stracić pół minuty, a i tak dałeś radę być w TOP10. Teraz, kiedy ukończysz wyścig pół minuty za czołówką, zamykasz stawkę. Wszystko jest inne. Nie da się po prostu wskoczyć na motocykl i być wysoko.” – skomentował wciąż jeszcze aktualny mistrz świata. „Kiedy ja tam jeździłem, byłem 30 sekund z tyłu, a i tak zająłem siódme miejsce. Teraz byłoby to niewystarczające.”
Źródło: motorsport.com
Rea zwrócił właśnie uwagę na bardzo interesujący fakt. Nie dziwię się, że nawet nie myśli o przejściu do MotoGP. Raz, że wiek, a dwa że mogłoby się to skończyć nie najlepiej. Przed rokiem 2016, a więc standaryzacją elektroniki, tylko fabryki mogły się liczyć. Teraz liczy się praktycznie każdy. I to jest piękne! :) Przydałoby się tak poczynić w F1, która przez erę hybrydową zdecydowanie poszła w złym kierunku.
To co jest słabością F1, jest też jednocześnie jej mocną stroną. Aby móc wystartować, musisz samodzielnie zbudować bolid, a nie korzystać z gotowca na mocy układów z fabryką. Chociaż ostatnie 2-3 lata to i tak zmiana tego stanu rzeczy, moim zdaniem jednak na minus.
Obecnie w F1 mamy dwa zespoły liczące się w walce o tytuł, w tym jeden musi korzystać z silnika producenta, który odchodzi z serii. Dalej jest McLaren, który musi opierać się na silniku rywala i Ferrari, które jest nieudolne od lat, oddając tytuły bez walki. Renault pod nazwą Alpine to nie ta półka. Reszta zespołów to albo satelity (Alpha Tauri, Alfa Romeo), albo zapchajdziury (Haas, Williams – niestety sięgnął dna). Aston Martin być może kiedyś będzie aspirować do czegoś większego, ale tez musi opierać się na silnikach Merca. Ogólnie bardzo źle wygląda kondycja Formuły 1 – po odejściu Hondy zostaną tylko Renault i Mercedes (nie liczę Ferrari, bo oni są jakby „wpisani w DNA F1” – inaczej dawno by odeszli).
Moim zdaniem tak nie jest owszem elektronika rzeczywiście „scisneła” stawkę, może trochę też dostawca opon ale główny powód jest inny a mianowicie taki że w MotoGP masz kosmetyczne zmiany przepisów technicznych te zmiany + zmiana pojemności silnika które opisałem były jedynymi większymi zmianami w ostatnich latach a w F1 masz co parę lat rewolucję techniczną które były 2009, 2010, 2014, 2017 i i nadchodząca 2022 a na 2026 już jest zaplanowana kolejna każda z tych zmian kończyła się tym że 1 lub 2-3 zespoły robiły dużą przewagę nad resztą i jakby tych zmian nie było to pewnie były by podobne różnice co w MotoGP, tyle że te zmiany trzeba zrozumieć bo jest ogromne parcie wśród osób które rządzą światem( które jak na razie omija motocykle) na ekologię czy rozwiązań proekologicznych w samochodach i żeby F1 to utrzymała to musi iść w tym kierunku
* utrzymała bądź przyciągnęła nowych producentów
Nie powiedział bym, że omija motocykle. Sportowe 600 nie zniknęły bez powodu.
Może źle się wyraziłem, raczej chodziło o to że jest znacznie większe parcie na samochody
Niestety włodarze F1 działają po omacku. Notorycznie zmieniają przepisy, nie wiedząc co z tym wszystkim zrobić. Raz przyspieszają, a raz spowalniają bolidy. Nieustannie coś zakazują. Defacto nie ma tam suwerennej władzy – nieudane silniki hybrydowe, które rozstrzeliły stawkę (cementując Merca na P1 na lata), sprawiły dodatkowo że koszty wzrosły niesamowicie (a mamy też szereg ograniczeń, które mają niby ograniczyć wydatki). Wreszcie Liberty Media wprowadziła jakieś dobre zmiany, jak np. ograniczenie budżetów (choć zobaczymy, jak to zadziała). Amerykanie znają się na promowaniu sportu i organizacji, więc może to uratuje tą serię wyścigową. Bo jak dla mnie F1 jest w najgorszej kondycji od lat i obecna walka o tytuł RBR z Mercem tego nie zmieni. Mogą uczyć się od MotoGP, ale jak wiadomo nie da się obu przypadków w pełni porównać.
To że F1 jest w najgorszej kondycji od lat to bym się zgodził ale to że liberty działa dobrze to bym nie powiedział bo w zasadzie nie widać poprawy i F1 by była w takiej kondycji nawet jakby promotor działał słabiej bo F1 to F1 I sporo ludzi i tak będzie ja oglądać jak np lige mistrzów I zawsze będą nowe kraje chcące gościć gp, zawsze będą chetne nowe zespoły, a jak widzę to co robi Liberty to robi to samo co poprzedniki (poza rozbudowaniem mediów społecznościowych) za rok mamy rewolucję techniczna, która pewnie wiele nie zmieni a spowoduje tylko wzrost kosztów, limit kosztów też jest słaby bo bogaci i tak będą go obchodzić a organizatorzy nie koncentrują się na przyczynie tych kosztów, a mianowicie częstych zmianach w przepisach które są dość często wprowadzane ( oprócz wspomnianej zmiany w 2022roku już mamy zapowiedzianą na 2026- nowe silniki, i prawdopodobnie zmiany w konstrukcji samochodów, które mają przyciągnąć nowych i już podobno Volkswagen jest bardzo blisko dołączenia, no ale poza fabrykami to i tak będą zespoły które nie będą miały silników za darmo, a projektowanie całkiem nowego samochodu jeszcze dodatkowo zwiększy koszta) dodatkowo kolejnym minusem jest ( kontynuacja działań poprzedników) koncentrowanie się na sprzedaży praw płatnym telewizjom i zbyt wysokie koszty organizacji GP co sprawia że mamy dużo rund np na Bliskim Wschodzie zamiast w krajach gdzie F1 bardziej zyskałaby na popularności jak Indie, Indonezja, jakiś wyscig w Afryce
Jednym słowem:
komercjalizacja
wrogiem sportów motorowych :)
wygląda to troche tak jakby tlumaczyl sie z tego czemu nie zdecydował sie na przescie do wyższej ligi
no cóż, nie dowiemy się co by było gdyby… szansy już nie dostanie ale myślę, że sporadycznie, w najbliższych latach jakąś dziką kartę mógłby dostać, ze względu na to co osiągnął, myślę, że sponsorzy jak i producenci powinni przymknąć oko na okoliczności, mnóstwo nas kibiców, chciałoby go zobaczyć jeszcze zanim skończy karierę, na prototypie, co też swoją drogą było by promocją dla marki. Najprędzej wydaje mi się z taką propozycją wyszłaby oczywiście Yamaha, ewentualnie Aprilia
Przypominają mi się czasy początków klasy MotoGP, gdzie takie wynalazki jak Proton KR, WMC czy właśnie Kawasaki regularnie pokazywali się w TV w wyścigu…podczas dublowania. Teraz ktoś sobie wyobraża duble w MotoGP ?
Nawiązując do tego co mówi Rea to nasuwa mi się pytanie które często sobie zadaje, czy bliżej do MotoGP mają zawodnicy WSBK czy Moto2, argumenty są zarówno po jednej jak i po drugiej stronie; moc, moment obrotowy, prędkości- SBK, Moto2 te same tory, znajomość atmosfery, presji. W Moto2 zdobycie tytułu naturalnie wiąże się z przepustką do MotoGP, a tytuł WSBK zawsze był celem samym w sobie.
Może jestem jedynym który tak uważa, ale dla mnie czasy gdzie obok Hondy czy Yamahy, stawały na starcie takie wynalazki jak Pulse, Sabre V4 ze Stigefeltem na pokładzie, WCM czy projekty Robertsa Sr, były całkiem ciekawe. Obecnie, przy dążeniu do uberprofesjonalizmu, nie ma już miejsca na projekty „amatorów” czy starty mniejszych producentów jak np. Paton.
tego, że były ciekawe wcale nie kwestionuję, a do Protona to silnik produkował KTM? pamiętam pomarańczowe znaczki na tych maszynach, była to już duża promocja marki i takie pierwsze kroczki, pokazanie, że nie tylko off Road ich interesuje.
KTM robił dla nich silnik tylko w 2005, bez oszałamiających rezultatów. Wcześniej zespół Kennego miał swoje konstrukcje, a od 2006 korzystał z Hondy.
I o ironio na takiej maszynie w 2007 roku miał zadebiutować w MotoGP 20 letni zawodnik British Superbike Jonathan Rea.
Jaspe, brakuje tu Twoich postów, Twoja wiedza o WSBK i Rea jest imponująca :)
Myślisz, że przyszły sezon to też będzie walka głównie Rea vs Toprak ?
Redding pewnie będzie potrzebował co najmniej roku, żeby ponać BMW, po cichu liczę na Lecuone….
Dzięki za dobre słowo ;)
W przyszłym sezonie nie lekceważyłbym Bautisty. To już będzie 4 sezon, doświadczenia zebrał sporo a co potrafił na Panigale robić to wszyscy widzieliśmy na początku 2019.
W ogóle to ja bym na miejscu Kawasaki spróbował przechwycić Lecuone. Gość jest utalentowany, młodziutki, myślę że większy pożytek by z niego był niż z Lowesa, do tego Hiszpan ( a Kawasaki to właściwie hiszpańska ekipa). Najpierw by się mógł bez presji u boku Jonathana rozwinąć a po sezonie, dwóch przejąć stery. HRC wiadomo, większy prestiż, ale czy przełoży się to na wyniki i karierę ?