Maverick Vinales przyznał po udanym GP Tajlandii, że wreszcie dostał taki motocykl, jakiego mógł się spodziewać. Wróciły mocne strony Yamahy, a Hiszpan zdobył trzecie miejsce, stając na podium. Choć strata do najlepszej dwójki była niewielka, to sam Vinales przyznał, że w ostatnich zakrętach nie myślał w ogóle o ataku na Marca Marqueza i Andreę Dovizioso.
„Szczerze mówiąc, to było dziwne, ponieważ w Aragonii nie mogłem się nawet odpowiednio wychylać, było to niemożliwe. W ten weekend był to jeden z naszych najsilniejszych punktów. Najmocniej czułem się w sektorach #2 i #3, gdzie konieczna była wysoka szybkość w zakrętach. To zwykle jest nasza główna broń i w ten weekend było całkiem dobrze, jechałem tak jak normalną Yamahą.” – powiedział Hiszpan.
„Na ostatnim okrążeniu bardziej myślałem o tym, co dzieje się z tyłu, a nie o tym co z przodu, bo wiedziałem, że nie mam szans. Sporo straciłem w pierwszej fazie przyspieszenia, więc nie mógłbym zahamować o 200m później, żeby spróbować manewru wyprzedzania. Broniłem jedynie swojej pozycji na podium. Widziałem wiele rzeczy, które musimy poprawić.” – dodał Maverick Vinales.
„Wierzę, że chodzi o zmiany które zrobiliśmy w motocyklu, ale także i tylna opona była inna. Na pewno pomogło nam to mocno w zakrętach. Zobaczymy, czy chodzi o oponę, czy jednak o zmiany w motocyklu. Tak czy inaczej, w wyścigu czułem się mocny, było dobrze. Zawsze byłem w stanie odrabiać straty.” – zakończył zawodnik Yamahy.
Źródło: motorsport.com
Fot. Yamaha
Zarco dojechał na 5 pozycji co może oznaczać że to zasługa tylko i wyłącznie opony…
Ale fajnie ze Yamaha dała radę.
Zupełnie nowy tor i zupełnie inne opony.
Zanim uwierzę w powrót Yamahy do czołówki, to wolę zobaczyć resztę jej formy w Azji.
Już nieraz zdarzało się, że Maverick był przekonany że teraz wreszcie się udało, żeby później twierdzić że jest tak samo źle jak było.
Choć tym razem, jest to w miarę stonowana wypowiedź Vinalesa.