Szef Yamahy w MotoGP Lin Jarvis powiedział, że jeśli Jorge Lorenzo zapragnie powrotu do swojego jedynego do tej pory zespołu w królewskiej klasie, to zawsze będzie miał taką możliwość. Hiszpan po roku 2016 w poszukiwaniu wyzwań przenosi się do konkurencyjnego Ducati.
Zdaniem Jarvisa, odejście trzykrotnego mistrza świata MotoGP jest sporym ciosem zarówno dla zespołu, jak i dla niego samego osobiście: „To jakbyś szedł do dyskoteki i zaprosił dziewczynę do tańca, a ona wybrała gościa, stojącego obok ciebie. Oczywiście, że wolelibyśmy, by Jorge pozostał. Nie ma co do tego wątpliwości.”
Rok dopiero się rozpoczął, Lorenzo zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji i ma relatywnie małą stratę do prowadzącego Marka Marqueza. „Mam nadzieję, że będziemy mogli przejechać ten sezon w stylu, w jakim przejechaliśmy poprzednich osiem wspólnych sezonów. Mieliśmy naprawdę świetny okres, więc oczywiście kiedy kończy się taka era, to jest to smutnym momentem.”
Zdaniem Jarvisa, na decyzję Jorge Lorenzo złożyło się kilka rzeczy. „Jako firma, daliśmy mu najlepszą możliwą ofertę, ale Jorge poszukał źródła motywacji gdzie indziej. Prawdopodobnie trzy czynniki pomogły mu w podjęciu decyzji. Dostał niewiarygodnie dobrą propozycję, prawdopodobnie lepszą niż nasza. Myślę, że Ducati obecnie jest bardzo konkurencyjnym motocyklem, więc zmiana nie była tak przytłaczająca. Prawdopodobnie bycie przyszłym numerem #1 w zespole również jest czymś atrakcyjnym.
Jednocześnie szef japońskiej stajni zapewnia, że przez cały rok 2016 będzie tak samo traktować duet swoich reprezentantów, jeśli chodzi o walkę o mistrzostwo. „W Yamasze startowaliśmy razem z Valentino (Rossim) i Jorge przez wiele lat i zaufajcie mi, dwóch zwycięzców w jednym zespole to niełatwa sytuacja. Zawsze traktowaliśmy ich równo i sprawiedliwie i będziemy tak robić do końca roku.” Trudno jednak zakładać, by Jorge Lorenzo mógł testować w trakcie tego roku cokolwiek związanego z sezonem 2017.
Jarvis ma nadzieję, że jeszcze kiedyś drogi Yamahy i Jorge Lorenzo połączą się. „Nie widzę żadnych powodów, dla których mielibyśmy zamykać drzwi dla Jorge w przyszłości.” – dodał. „Nie zawaham się mówiąc, że Jorge będzie mile przywitany, jeśli kiedyś chciałby wrócić do Yamahy.” Kontrakt Jorge Lorenzo na starty w Ducati obejmuje sezony 2017-2018. Na te same lata umowę z Yamahą przedłużył Valentino Rossi, więc teoretycznie, gdyby Włoch zakończył karierę, w japońskim zespole stworzyłoby się wolne miejsce.
Źródło: crash.net
Dziwne, jeszcze Ducati nie powąchał, a oni już o powrocie do Yamahy wspominają. \
Też chciałbym mieć taki luksus, jak Lorenzo i Rossi, że w razie czego mogę wskoczyć do topowego zespołu.
Wizerunkowo-marketingowa poprawna biznesowa wypowiedź szefostwa. To wszystko i nic zarazem.
Yamaha nie weźmie więcej Lorenzo na swojego kierowcę. Jest w stawce kilku zawodników o podobnych umiejętnościach do Lorenzo, ale nie wzbudzają oni tylu negatywnych emocji co Lorenzo. Do tego za 3 lata Lorenzo bedzie juz za stary. A na Ducati sie spali.
O,Yamaha jednak zostawia sobie furtkę, bo z Rossi poza sukcesami innymi niż marketingowe nie mają co liczyć.
Rozluźnię atmosferę zmieniając trochę temat, bo większość komentarzy w ostatnim czasie to taka męcząca już wojenka Lorenzo vs Rossi.
W dzisiejszych treningach komentatorzy PSN poruszyli ciekawą kwestię a mianowicie Vinialesa w Yamasze. Wszystko ładnie pięknie, utalentowany, pasował by do Yamahy tyle, że jest związany wysokim kontraktem sponsorskim z Red Bullem. Natomiast jak wiemy Yamaha mocno romansuje z Monsterem. Dawali nawet przykłady, że w nieodległej przeszłości takie konflikty sponsorskie blokowały transfery zawodników. Ciekawe czy Yamahę i Vinialesa będzie stać aby spłacić Red Bulla.
No nie wierzę, żeby transfer miał się rozbić o energydrinki :) Spłacili Rockstara, to spłacą i Red Bulla. Vinales dostanie mniej, niż dostałby Lorenzo, różnica pójdzie na ten cel.
Kubica też miał podobny problem, tylko nie z energetykiem a koncernem paliwowym. Jego sponsorował Lotos, a Citroen miał Totala. Tylko czy na prawdę to było decydujące? Tego się pewnie nigdy nie dowiemy.
Różne cuda były. Raikkonen dostał kasę od Ferrari za rok przerwy.
Stawiam, że jednak Yamaha dogada się z Vinalesem.
A co sądzicie o zespołach”satelickich”?Wydaje mi się ze „satelity Hondy i Yamahy trochę odstają od Ducati. Jakieś wnioski?