Zespół KTM usunął ze swojego składu fabrycznej ekipy Johanna Zarco, z którym i tak miał się rozstać po sezonie. Kontrakt z Francuzem wcześniej skrócono. Zarco nie mógł odnaleźć się na nowym dla siebie motocyklu i nic nie zapowiadało postępów. Przez resztę sezonu 2019 startować będzie Mika Kallio, który jest testerem austriackiego zespołu.
„Musieliśmy podjąć pewne decyzje, by upewnić się, że wykorzystujemy nasze zasoby w najlepszy możliwy sposób. Obecnie kierujemy się w dobrą stronę jeśli chodzi o nasze struktury w MotoGP. „Szczerze wierzymy, że Mika może pomóc nam na tym etapie dzięki swojej wiedzy i doświadczeniu.” – powiedział Pit Beirer, szef motorsportu w KTM.
Już w trakcie weekendu w Misano można się było spodziewać takiego rozwoju wydarzeń: Zarco potwierdził wtedy, że został pozbawiony udziału w pracach rozwojowych nad motocyklem RC16. GP San Marino udało mu się ukończyć na 11. pozycji. Francuz póki co nie wie, co będzie robił w tym i w przyszłym sezonie. W grę wchodzi testowanie dla innego zespołu, powrót do Moto2 lub World Superbike, którą to opcję Zarco stanowczo odrzucał.
Mika Kallio ma pięć występów w grand prix wraz z KTM. Dwukrotnie kończył wyścigi na 10. pozycji, a więc takiej samej, jaka była najlepsza w wykonaniu Johanna Zarco w tym roku. Swoje zainteresowanie powrotem do KTM wyrażał Bradley Smith, który obecnie jest testerem Aprilii i zawodnikiem MotoE.
Źródło: motorsport.com
Tego należało się spodziewać od dawna Zarco miał na pieńku z szefami KTM-a i zwolnienie go jest dla Zarco
gwoździem do trumny
Lepszą drogę wybrał jednak Jorge.
Przemęczy się ten i przyszły rok, ale nie wypadnie z obiegu i dostanie gdzieś szansę w 2021.
Jeśli Gigi dalej będzie go chciał, to może nawet wróci do Ducati.
Johann wybrał najgorzej jak mógł i zrobił coś czego szefowie ekip nie wybaczają, czyli się poddał. Inne fabryki na pewno będą o tym pamiętać za rok.
Jedenaste miejsce na KTMie w San Marino to poddanie się?
Lorenzo dobrze wybrał? Jorge powinien być dyscyplinarnie wyp… z Hondy po numerze jaki odwalił w wakacje z Pramaciem! Bradl miał znacznie lepsze wyniki od Hiszpana, więc kompletnie nie ma sensu, aby on się męczył na tym motocyklu choć jeden wyścig dłużej.
Czytałeś jego komentarze po wyścigu? Polecam przeczytać.
Po za tym, on poddał się na długo przed Misano.
Lorenzo jest w HRC spalony, ale koniec końców będzie w paddocku i mimo wszystko nie będzie tak źle postrzegany jak Zarco. Pod tym względem, wyjdzie na tym lepiej niż Francuz.
Los Zarco przesądził się na początku lata kiedy szef zespołu go zaczął w niewybredny sposób publicznie krytykować.
Lorenzo dzisiaj jest w paddocku, ale jeśli wyleci po sezonie, to gdzie pójdzie? Tak bardzo go wszyscy chcą, że Pramac nie chciał Lorka za darmo i wziął Millera, któremu zapewne płacą pensję i który stawiał im ultimatum odnośnie fabrycznego motocykla. Kto miałby chcieć Lorenzo? Aprillia?
Sprawa Lorenzo w Ducati jest bardzo prosta, chce go Gigi – nie chce go Domenicali. Ten który postawi na swoim, będzie miał poniekąd wpływ na dalszą karierę Jorge.
Pomimo głupich wypowiedzi Alberto, nic nie zapowiada żeby Lorenzo miał z Repsola wylecieć po tym sezonie.
A i jeszcze co do Zarco.
Do pewnego momentu, jakoś nawet do Sachsen czy Brna, szefowie KTM w większości wypowiadali się dobrze o Zarco i starali się mu pomóc.
On za to nie pomagał sobie, swoim zachowaniem w boxie i wypowiedziami dla francuskich dziennikarzy (chyba myślał, że w KTM nikt nie zna francuskiego…).
To nie KTM zaczął tą całą aferę.
Ja przypomnę tylko że Zarco nigdy nie był „grzecznym” zawodnikiem – także w moto2 sprzed jego seryjnych zwycięstw. Przypomnijcie sobie historię w tech3, gdzie po kilku świetnych wyścigach Zarco swoimi niezbyt politycznymi wypowiedziami o tym że chętnie zajmie miejsce w fabrycznym zespole błyskawicznie zbudował konfliktową sytuację, która ciągnęła się potem smrodem aż do końca.Taki chłop już jest że mówi coś zbyt mocno i źle wybiera osoby do takich wycieczek. W KTM Zarco od pierwszych testów pokazywał załamaną twarz – od pierwszego dnia testów :). Potem była ta historia z wyzywaniem motocykla. Moim zdaniem – Zarco nie przewidział skutków swojej reakcji.
Co do Lorenzo – moim zdaniem, bardzo niepewnym, to właśnie Gigi jest na „nie”. On nigdy nie zapomni Lorenzo tego olewania jego „rozkazu” wyścigowego – Mapping 8. Lorenzo broni jedynie fakt że wybrnął z całej opresji zwycięstwami w swoim osobistym stylu. To byłoby dla mnie pozytywne zaskoczenie, jakby Gigi potrafił mieć aż taki dystans do „Mapping 8” :)
Gigi zna Lorenzo od kilkunastu lat, bo współpracował z nim jak sam był w Aprilii, a Jorge jeździł na Derbi w 125cc.
Pomysł na Lorenzo w Ducati to dużej mierze pomysł Gigiego, bo Domenicali nie chciał go dwa lata temu, tak jak nie chciał go i teraz.
Gigi z Lorenzo nie ma żadnego problemu i mapping 8 nie ma tu znaczenia.
Gdyby to zależało od Włocha, to Lorenzo nie odszedłby od nich w zeszłym roku, ale Domenicali powiedział to co powiedział i to był koniec.
Gigi nie dogaduje się z Dovim (nawet nasi komentatorzy o tym mówili ostatnio) i dla niego najlepszą szansą na zwycięstwo jest Jorge na Ducati.
Jeśli Hiszpan tam wróci to tylko dzięki wpływowi Dal’Igny i prawdopodobnie wbrew Doviemu.
Syndrom RBR z F1. Nie podoba mi się to, ale chyba wyjdzie na zdrowie wszystkim, oprócz samego Zarco. To nie był mądry ruch z tym odejściem….
To ja puszczam wodze fantazji i 2021 widzę Lorka i Zarko w teamie satelickim Suzuki. Obaj tam nie jeździli i obaj by się dobrze na takiej maszynie odnaleźli. Sam w to jednak nie wierze, choćby dlatego, ze takiego teamu nie ma :)
No i po co :)? Po co odgrzewać stare kotlety, skoro w moto2 czeka na sprawdzenie co najmniej 5-tka zawodników, z których każdy może być kolejnym Quartararo a za ciężarówki zaoszczędzonych pieniędzy można zatrudnić kolejnego Pedrose do testowania nowych podzespołów? A to tylko moto2…
Każdy może być kolejnym Quartararo? Tylko, że Quartararo to wyjątek od reguły. Po pierwsze ze względu na to, że w niższych seriach nigdy nie był w czołówce, chociaż zwracał uwagę na siebie wielokrotnie. Po drugie ile mistrzów niższych klas weszło do MotoGP i od razu zaczęło tak spektakularnie jeździć? Ostatni, którzy przychodzą mi do głowy to Zarco i… Marquez. Wielu tych, którzy dominowali w niższych seriach utknęło na poziomie średniej stawki MotoGP. Wystarczy wymienić: Pol Espargaro, Miller, Redding, Nakagami, Morbidelli, Rabat, Lowes, Luthi i tegoroczni debiutanci: Bagnaia, Mir. Nawet Vinales i Rins potrzebowali czasu by osiągać dobre rezultaty. Nie mam nic przeciwko odświeżaniu stawki, ale z perspektywy czasu widać, że prawdziwy talent (choć bardziej mam na myśli osiąganie dobrych wyników w najwyższej klasie) zdarza się rzadko. A jeszcze, żeby przy tym tego nie zmarnować jak w przypadku Zarco…
A moim zdaniem to właśnie mamy przykład zmieniającego się świata. Tak jak Rossi brzęczał kilkanaście tygodni temu o tym że dzisiejsze motocykle zmieniają się i ciągle rozwijają w tempie nieporównywalnym do jego przeszłości. Że nie wystarczy już przygotować motocykla na sezon, bo teraz wszystko rozwija się na bieżąco. Tak i zawodnicy są o wiele lepsi technicznie – już w moto3 pojawiają się młodzi ludzie z doświadczeniem, prowadzeni, wyprofilowani, często o warsztacie techniki nieporównywalnym do tego sprzed lat. Do tego lepszy dostęp do świetnych motocykli, danych wyścigowych, szczegółowych opisów torów, lini przejazdów – właściwie każdy startuje dziś z zupełnie innego poziomu niż dawniej.
Dlatego uważam że to zadręczanie nas „postaciami” Lorenzo, Zarco, Millera, itd jest dziwne i niezrozumiałe. Naprawdę uważasz że Lorenzo wnosi do Hondy więcej niż mógłby wnieść np. taki talent jak Fernandez z moto2? Albo Alex Marquez, nie wspomnę już o moich ulubieńcach typu Navarro czy DiGia, może także Bastianini. Ja pozbyłem się tych rozterek, choć uwielbiałem i Zarco i Lorenzo – uważam że o wiele wartościowsi byliby młodzi, którym dałoby się szansę na jeżdzenie w motoGP, niż znoszenie tego co w obecnej chwili wyprawia Lorenzo. Zarco zaś SAM, ze swoim najbliższym otoczeniem, podpisywał kontrakt z KTM. To dorośli faceci – nie traktujmy ich jak nastoletnich zawodników z moto3.
Wg mnie to po prostu szkoda zmarnowanego motocykla fabrycznego – po prostu szkoda, tak dla zespołu fabrycznego (jaki sens mają „dane” dostarczane przez Lorenzo?), dla sponsorów, jak i dla kibiców i emocji. I oczywiście zrozumiałe jest to że wielu z „młodych” nie sprawdzi się na danym motocyklu – tylko co z tego skoro ani Zarco ani Lorenzo nie wnieśli niczego pomimo doświadczenia i tytułów? Ale to tylko naiwne przemyślenia kibica – kontrakty podpisane, managerowie dogadani, Dorna steruje czym się da, więc nic się nie zmieni.
To prawda, wszystko się zmienia, tak samo i MotoGP. Sytuacja jaką mamy dzisiaj jest nieporównywalna niż 10 lat temu. Stawka jest dużo bardziej wyrównana i dzisiaj samo dostanie się do zespołu fabrycznego nie daje gwarancji na sukces (znowu przykład Quartararo, który na satelickim motocyklu jest szybszy niż zawodnicy fabryczni). O zwycięstwie decydują szczegóły i kompletny pakiet dopracowany w detalach (zarówno jeśli chodzi o motocykl jak i zawodnika). I jakoś nie widać by lepsze umiejętności techniczne zawodników „nowego” pokolenia przekładały się na sukcesy. Jeden Quartararo wiosny nie czyni.
Absolutnie nie uważam, że przejście Lorenzo do Hondy służyło komukolwiek. Przy okazji uważam, że żaden z zawodników czy to obecnej stawki MotoGP czy ktoś z Moto2 zrobiłby dużo więcej. Zawodnicy, którzy na Hondzie jeżdżą kolejny już sezon wcale nie osiągają dużych sukcesów. Wrzucenie Alexa Marqueza, Fernandeza, Navarro czy kogokolwiek na motocykl Lorenzo byłoby pewnie tak samo skutecznie jak wrzucenia Mira na motocykl Suzuki czy Bagnaię na Pramac Ducati. Liczę na ich wzrost formy mimo wszystko.
O ile wkład Zarco i Lorenzo w MotoGP obecnie to właściwie jedynie pożywka dla mediów tak przypomnę, że kiedy Zarco jeździł w Tech3 wszyscy zachwycali się nim tak samo jak dzisiaj Quartararo, a Lorenzo kiedy nastąpiło przebudzenie na Mugello to część już zaczęła się zastanawiać czy da radę zdobyć mistrzostwo. Również Dovizioso, będąc podrażniony obecnością Lorenzo w garażu jeździł dużo lepiej niż mając bezkonfliktowego Petrucciego obok. Tak więc nie przekreślałbym ani Zarco, ani Lorenzo całkowicie. Owszem, wpadli w tarapaty, ale jestem przekonany, że na innym sprzęcie dodali by sporo do widowiska. W ogóle jestem zdania, że Lorenzo i Zarco przynajmniej z odwagą próbują kolejnych rzeczy, nawet jeśli potem muszą przełykać gorzkie piguły rozczarowania, a nie jak inni zawodnicy okupują miejsce w tym samym zespole, ciągle biadoląc, że jeszcze czegoś im brakuje, zostając seryjnymi pierwszymi, drugimi czy trzecimi wicemistrzami. Tak więc może warto by było na nich zwrócić uwagę chcąc odświeżyć stawkę?
No i tu się zgadzamy, z tym że ja twierdzę że obaj już mieli swoją szansę, mieli swoje chwile medialnej chwały. Obaj podejmowali swoje decyzje w emocjach albo „niewiedzy”, nie wiem czy były to tak odważne decyzje :). Skoro już oni to co powiesz o propozycji bodajże Smitha że on chętnie wróci na fotel Zarco :)? No transfer stulecia.
Mimo wszystko widzę różnicę między Zarco i Lorenzo a Smithem :). Rozumiem o co Ci chodzi, też nie jestem zadowolony z tego, że na padoku pełno zawodników, którzy nie pokazali nic specjalnego, a teoretycznie zajmują miejsca prawdziwym talentom. Tyle tylko, że ci, którzy zwrócili na siebie uwagę w Moto2 czy Moto3 niekoniecznie poradziło sobie wybitnie lepiej w MotoGP. Widać, że poziom MotoGP to coś zupełnie nieporównywalnego z innymi seriami. A czy interesujące jest dla kogokolwiek kto przyjeżdża na miejscach powyżej 10? Czy w Aprili będzie jeździł Iannone czy DiGianantionio dla mnie ma małe znaczenie jeśli w dalszym ciagu będzie zajmował 15 miejsce. W przypadku Zarco i Lorenzo (i w sumie Iannone też) szkoda, że zawodnicy, którzy liczyli się w walce o podium teraz są na peryferiach MotoGP. W związku z tym wolałbym by się odnaleźli na innych maszynach i zagrozili w jakikolwiek sposób dominacji Marqueza. Wydaje mi się to bardziej prawdopodobne niż dawanie szansy kolejnemu zawodnikowi z Moto2, który nie przebije się przez szklany sufit przeciętności. Zresztą patrząc na przypadek Quartararo wcale nie dominator może być talentem zdolnym wygrywać z Marquezem, ale taki np. Vierge, Gardner czy Binder :)
Będzie to ciekawe jeżeli tak się stanie. Ja już tylko czekam aż JL odejdzie w takim stylu jak Zarco.
Najlepsze by było jak na satelicie Suzi, zaczęli by wygrywać wyścigi. Faktycznie warto wpuszczać nowych do Motogp ale tych 2óch jest na prawdę potrzebnych. Zarco na Yamie pokazał to samo co teraz pokazuje Q, a szansy ani w Yamie ani Suzi nie dostał. Z tego co czytałem to chyba jego menadżer nachrzanił z tym Ktm’em, ale co ciekawe niby mial tez ofertę od Hondy. No ale Honda wygląda na to że w chwili obecnej jest podobna do Ktma i na odwrót w stylu prowadzenia. Gdzie tu logika? Tylko pieniądze.
Tak jak kibicowałem KTM’owi od czasów Bindera w Moto3, tak po tym co powyżej przeczytałem zupelnie straciłem do nich sympatię. Zachowują się podobnie jak Ci w Ducatti. Są zatwardziali w swojej wizji budowania motocykla. Na co dzień jest podobnie. Jak auto lub motocykl jest do niczego to przeciętny kierowca może
w rowie skończyć a mistrz kierownicy co najwyzej lub aż… dotrze do celu podróży w jednym kawałku.
A on nie czasem startował w Moto2