Organizatorzy MotoGP podjęli decyzję o skróceniu dystansu w siedmiu różnych wyścigach na sezon 2018. Najwięcej zostanie skrócony wyścig o GP Walencji – krótszy aż o trzy okrążenia od edycji 2017. Wszystko po rozmowach w ramach Komisji Bezpieczeństwa. Niektórzy zawodnicy sugerowali, że dotychczasowe dystanse były zbyt długie.
Poza siedmioma wyścigami MotoGP, krótszych będzie też dziewięć wyścigów Moto2 i siedem w Moto3. Być może skrócenie dystansu ma też związek z koniecznością zmiany harmonogramu weekendu na sezon 2019.
Pojawi się wtedy zupełnie nowa seria FIM Moto-e, przeznaczona dla motocykli z napędem elektrycznym, a jej kalendarz ma początkowo liczyć od czterech do sześciu rund, wszystkie w Europie. Aż sześć ze skróconych wyścigów MotoGP odbywa się właśnie na Starym Kontynencie.
Dystans w MotoGP przed -> po
Austin 21 okr. -> 20 okr.
Jerez 27 okr. -> 25 okr.
Le Mans 28 okr. -> 27 okr.
Barcelona 25 okr. -> 24 okr.
Brno 22 okr. -> 21 okr.
Misano 28 okr. -> 27 okr.
Walencja 30 okr. -> 27 okr.
Źródło: motorsport.com
Jakby tak spojrzeć to Sachsenring ma długość okrążenia 3.7km, Valencia 4km, a Phillip Island 4445m więc mniejsza liczba okrążeń jest w takim przypadku uzasadniona.
Austin i Jerez to wyjątkowo nudne wyścigi, może Dorna chce nam tego oszczędzić? :D
Rossi po 27 okrążeniach prowadził w Le Mans w 2017, dlatego jedno okrążenie mniej!
A tak szczerze mówiąc, to nie wiem, dlaczego chcą je skracać? Dlaczego te dystanse są zbyt długie, choć były takie jak zawsze wcześniej?
:) dobre polerst :)
PS super, że rusza eGP (czy tam Moto-e :)! :D
PS2 Jak zobaczyłem, że chcą skrócić wyścigi, to w głowie pojawiło mi się wielkie „Nieeeee…!!!”
ale w sumie nie ma tragedii, gdzie po jednym okrążeniu na większości torów nam przycinają, to nawet nie zauważymy pewnie różnicy (Ufff… :)
a zawodnicy, strasznie zmęczeni na konkretnych torach, może faktycznie będę lepiej oddychać :)
Może to takie ustępstwo Dorny dla zawodników „okej, wyścigi będą krótsze, ale pojedziemy więcej niż 20 rund w 2019”? Byłbym na tak :)
Też byłbym na tak :)
Ciekawe, bo wiesz, że wielu zawodników już mówi, że jest trochę za wiele tych rund… i zastanawiam się, czy faktycznie oni są bardziej zmęczeni samym ściganiem i mocowaniem się z żelastwem + to dookoła, jak zdjęcia, wywiady etc, czy tymi podróżami, spaniem po hotelach, ciągłym byciem na walizkach, długimi przerwami w byciu z rodziną etc – oczywiście, na pewno jedno i drugie ;) ale jakoś tak o tym drugim raczej słyszę bardzo rzadko :)
Stoner przynajmniej mówił, że mu się nic nie chcę – to był jego wielki plus ;)
Profesjonalizm wymaga poświęceń i nie miałbym nic przeciwko, gdyby SBK ścigało się od początku lutego do początku listopada, a MotoGP od początku marca do samego końca listopada :)
Nie będzie miało to wpływu na rywalizację sportową, a nieraz np. w Jerez wyścig ciągnie się ciągnie, stając się nudnym. W sumie to i na plus. :)
A nich tam skracają, wydłużają – mnie to nie robi.
Moim marzeniem jest aby wyścigi trwały przez 10 miesięcy w roku a wakacje zawodnicy mieli tylko 2 miesięczne. Za taką kasę to krzywdy by nie mieli a ja miałabym więcej fanu i mniej czekania na nowy sezon :-)) Super pomysł, prawda ???:-))
No i żeby Valentino zdobył ten tytuł wreszcie ,prawda ? Mam nadzieje że powalczy na tyle żeby mieć motywacje ,nie tracić jej w na kolejne sezony
Jak nic potrzebne letnie Grand Prix na … igielicie
Kasiu, Ty masz tylko super pomysły :) A póki co, to to już elektycerz radził i ja (nie mylić ze mną) również, włączyć wygaszacz ekranu – German Masters leci ;)
Drogi lukasso – nie wiesz że Wielkie Umysły myślą podobnie :-)))
Niech skrócą wszystkie wyścigi o jedno, dwa okrążenia i niech dodacą jeszcze jedną rundę. Może Portimao?
Coś źle policzyli – do British GP ubyło tylko 6 okrążeń więc Honda Marqueza i tak by wybuchła :D