Włoskie targi EICMA ściągnęły wiele znanych osobistości ze świata wyścigów motocyklowych. Nie zabrakło także Bena Spiesa. Były zawodnik Yamahy, zwycięzca jednego wyścigu z 2011 roku, przerwał karierę w 2013 roku w obliczu poważnej kontuzji ramienia, która trapiła go wiele miesięcy. Od kilku tygodni mówi się, że Amerykanin może wrócić do ścigania. Ducati zadeklarowało nawet pomoc w dostarczeniu motocykla, gdyby Spies chciał jeździć w MotoAmerica.
Spies powiedział, że jego stan zdrowia jest dobry i pozwala mu na rywalizację na torze o nawierzchni szutrowej. Zawody takie są niezwykle popularne w Stanach Zjednoczonych. Z dirt tracku wywodził się np. Nicky Hayden.
„W tym roku wiele razy jeździłem na żwirze. Jestem w stanie jeździć dirt bike’iem tak, jak tego chcę. Było tak już wcześniej. Zaczęliśmy więc myśleć, jakie są teraz opcje. Ale jest ciężko. Byłem z dala od ścigania przez cztery i pół roku, prawdopodobnie trudno będzie zrobić coś w sposób, jaki bym chciał.” – powiedział obecny na targach Ben Spies.
Jest jeszcze inny problem – finanse. Spies musiałby zdobyć sponsora, który pomoże mu w powrocie. „Po tych czterech i pół roku, musiałbym radzić sobie z tym, z czym musiałem sobie radzić wcześniej. To jest problem. Nie ma obecnie zbyt wielu pieniędzy, płynących ze ścigania. Zobaczymy jak będzie. Drzwi są uchylone, ale nie wiem, czy nie jest już nieco zbyt późno.” – dodał.
Spies ujawnił więc, że na pewno będzie rywalizował z innymi zawodnikami, ale póki co będzie to dirt track: „Na przyszły rok zaczynam już planowanie profesjonalnego ścigania się poza drogą, na dirt bike. Więc jeśli nie uda się wrócić na tor, będę obecny na żwirze.”
Źródło: motorsport.com
Szkoda, mógł wybrać speedway, Ameryka potrzebuje kogoś po powoli odchodzącym Gregu Hancocku ;)
Mam nadzieję, że to dopiero początek i wkrótce zobaczę Bena w bardziej popularnej serii. Jedno jednak się u Spiesa nie zmienia – problemy z budżetem…