Home / MotoGP / Andrea i Dani z podobnymi celami

Andrea i Dani z podobnymi celami

W klasyfikacji generalnej Andreę Dovizioso i Daniego Pedrosę dzieli tylko punk. Nie dziwi więc, że w rundzie o IVECO Australian Grand Prix obaj panowie chcą spisać się jak najlepiej…

Jak już wspomnieliśmy, w „generalce” tych dwóch zawodników teamu Repsol Honda dzieli właściwie tyle co nic. Lepszym z nich jest Włoch, który w tabeli jest trzeci z dorobkiem stu dziewięćdziesięciu sześciu punktów. Na podium #4 stał w tym roku pięć razy (czterokrotnie drugi, raz trzeci), do tego wszystkiego dokładając cztery czwarte i cztery piąte miejsca. Do tego wszystkiego dodać jeszcze trzeba dwunastą lokatę z Grand Prix Hiszpanii i nieukończone zmagania w Aragonii.

 

Jedno „oczko” mniej od „Doviego” ma tymczasem wcześniej wspomniany Hiszpan, który z pewnością byłby w klasyfikacji wyżej, gdyby nie złamanie obojczyka. Tak czy inaczej Dani trzy razy minął w tym roku linię mety jako triumfator, czterokrotnie był drugi i dwa razy ukończył wyścig na trzecim miejscu. Warto jednak wspomnieć, że po upadku i złamaniu obojczyka nie dojechał on do mety we Francji. Następnie z powodu urazu opuścił rundy w Katalonii, Wielkiej Brytanii i Holandii, a potem wywrócił się, jadąc na prowadzeniu, w Czechach. W trakcie ostatnich siedmiu rund #26 odrobił jednak do swojego team-partnera aż czterdzieści dziewięć punktów.

 

Od czasu debiutu w klasie MotoGP Andrea jednak nie radził sobie na Phillip Island najlepiej. W sezonie 2008 wywalczył ósme pole na starcie, a na metę wpadł jako siódmy. Rok później w kwalifikacjach był dziesiąty, a w wyścigu szósty. W poprzednim cyklu zmagań tymczasem po zakwalifikowaniu się na dziewiątej lokacie nie dojechał do mety. W niższych kategoriach #4 także nie spisywał się tu rewelacyjnie, w 250-tkach tylko raz finiszując na „pudle”, a w klasie 125cc zdobywając jeden triumf.

 

Tymczasem dla Hiszpana runda o Grand Prix Australii także w ostatnich latach nie była udaną. Zacznijmy jednak od początku, a więc od przejścia do MotoGP przez 26’latka z Sabadell. W 2006 roku zakwalifikował się na dziesiątym miejscu, a finiszował na piętnastym. W kolejnym sezonie po starcie z Pole Position dojechał on jako czwarty, a w 2008 – w QP wywalczył on szóste miejsce, a w wyścigu się przewrócił. Jedyny raz na podium w klasie królewskiej #26 finiszował tu w 2009 roku kiedy to był trzeci po starcie z tego samego pola. W poprzednim sezonie tymczasem próbował tu startować po złamaniu obojczyka, ale ostatecznie wycofał się z dalsze rywalizacji po FP3.

„Z niecierpliwością czekam na rundę w Australii. Tor Phillip Island jest naprawdę fantastyczny, z mnóstwem szybkich zakrętów i z wieloma uślizgami. Opony odgrywają tu naprawdę istotną rolę, mnóstwo czasu spędza się tu w lewych łukach. Tym samym lewa strona gumy jest mocno zużywana, a także ogólna jej trwałość jest istotna,” komentował Pedrosa, który po chwili nawiązał także do ubiegłorocznych zmagań na Wyspie Filipa, w których nie był w stanie wystartować…

 

„Rok temu próbowałem właśnie tutaj powrócić do ścigania po operacji obojczyka, ale po treningach wolnych zdałem sobie sprawę, że ukończenie przeze mnie wyścigu będzie niemożliwe. Ciężko było mi zaakceptować to, że nie wezmę udziału w niedzielnych zmaganiach. Po sporych oczekiwaniach, wróciłem do domu kompletnie „pusty”. Tym razem chcę wziąć tu udział w normalnej rundzie i wyjechać stąd z dobrym wynikiem,” dodał na koniec Dani, który wygrał na tym obiekcie tylko raz w całej karierze, jeszcze  w klasie 250cc.

 

Dla Dovizioso tymczasem nadchodzące zmagania w Australii będą ostatnimi na tym torze w barwach Repsol Hondy – wszak już w listopadzie, zaraz po zakończeniu obecnego sezonu, przechodzi on do teamu Monster Yamaha Tech3. Phillip Island to unikalny, świetnie położony tor. Rok temu wyścig nie ułożył się po naszej myśli, bo awaria uniemożliwiła mi walkę o podium. Teraz moim celem jest powrót na „pudło” i walka o utrzymanie trzeciego miejsca w tabeli. Ten obiekt jest jednak wymagający, a w poprzednich latach miałem tu sporo problemów. Prawdziwym kłopotem jest pogoda: silny wiatr, deszcz i zimno często utrudniają wyścig. Z technicznego punktu widzenia ten tor wymaga agresywnego stylu jazdy i zdolności kontrolowania maszyny podczas uślizgu.”

 

Ostatnim razem, podczas Grand Prix Japonii 25’latek z Forli popełnił false-start i ma nadzieję, że stało się tak pierwszy, i oby ostatni raz w jego karierze. „Po wyścigu na Motegi nie mogę się doczekać rundy w Australii. Od mojego debiutu w Motocyklowych Mistrzostwach Świata w 2002 roku ciągle jeździłem na Hondzie, ale za rok podejmę nowe wyzwanie. To stanie się jednak dopiero w kolejnym sezonie, a teraz koncentruję się na tych trzech ostatnich Grand Prix. Chcę zaliczyć kilka spektakularnych wyścigów i wywalczyć jak najwięcej punktów dla Hondy, mojego zespołu i fanów,” dodał na koniec Andrea.

AUTOR: nelka-23

Zainteresowana wszelkiego rodzaju sportami motorowymi, głównie MotoGP, WSBK oraz F1. Studentka Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej. Z portalem MOTOGP.PL związana od maja 2006 roku, od 2012 współpracująca z zespołem LCR Honda startującym w MotoGP.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
142 zapytań w 1,265 sek