Home / MotoGP / Lorenzo: Ból był zbyt silny

Lorenzo: Ból był zbyt silny

Jorge Lorenzo wcześniej zakończył pierwszy dzień testów MotoGP w Misano, a drugiego dnia w ogóle nie wyjechał na tor. Hiszpan wciąż odczuwa skutki z kontuzji. Przejechał tylko 31 okrążeń. Uraz przytrafił się Lorenzo podczas treningu do wyścigu w Assen, w czerwcu.

„Niestety, nie czułem się zbyt dobre i odczuwałem na motocykli silny ból, większy nawet niż na Silverstone. Na Silverstone byłem w stanie przejechać 20 okrążeń i wszyscy byliśmy zadowoleni, ale kosztowało mnie to bardzo wiele wysiłku. Potem pojawiła się opuchlizna, i czułem duży ból.” – mówił Jorge Lorenzo.

Kliknij, aby pominąć reklamy

„Sytuacja nieco się poprawiła, ale wciąż mocno cierpię podczas jazdy, więc zadecydowaliśmy wspólnie z zespołem, aby wcześniej zakończyć testy i przyjechać na wyścig do Misano w jak najlepszej kondycji. Nawet z ograniczoną liczbą okrążeń, byliśmy w stanie sprawdzić trochę nowych części i podwozie.” – skomentował #99. Wyścig o GP San Marino na torze w Misano odbędzie się w 15 września.

Źródło: crash.net

Kliknij, aby pominąć reklamy

AUTOR: Paweł Krupka

Fan sportów motorowych każdego rodzaju - w szczególności Formuły 1, poprzez wyścigi motocyklowe, rajdy samochodowe, a na żużlu kończąc. Na portalu MOTOGP.PL regularnie od 2009 roku.

komentarze 43

  1. Zapewne tak jak przy Ducati musiał się pojawić podczas weekendu wyścigowego żeby nie zmniejszyli mu kasy z kontraktu albo w ogóle mieli podstawy żeby ten kontrakt wypowiedzieć :). Nie takie paragrafy już Jorge załatwiał :).
    Szkoda tylko tego fabrycznego motocykla, kilka osób na świecie za darmochę chciałoby nim pojeździć :)…

    • Człowieku, on dwa miesiące temu złamał kręgosłup. Oczekiwanie, że w pierwszych wyścigach po przerwie będzie śmigał jak nowy jest śmieszne. Wydaje mi się, że #99 ten sezon odpuści i, jeśli czegoś znowu nie wyłąpie, dopiero w przyszłym można będzie od niego wymagać jazdy na wysokim poziomie. Przy Ducati, też wszyscy psioczyli, że Lorek się skończył… Trochę obiektywizmu i realizmu.

      • To fajnie że sobie odpuści sezon – tego właśnie wymaga się od wielokrotnego mistrza świata ;). Przy Ducati sytuacja była całkowicie odmienna, i akurat mnie „człowieku” wśród psioczących nie było. Teraz też oceniam jego postawę obiektywnie. Szczególnie po tym jak w „szoku pourazowym” chciał sobie zmienić zespół.

        • JL nie jeździ od czasu podpisania kontraktu z HRC czyli od połowy zeszłego sezonu jeszcze w Ducati. Od początku tego sezonu ewidentny brak formy fizycznej. Koniec kariery bardzo bliski.

        • Lorenzo może odżyć, realistycznie widząc rzeczy, ale na pewno nie na tej Hondzie, która go zabija, człowieku ad2122 :)
          Niech idzie do Suzi, Yamahy lub Ducati – Ducati to najlepszy teraz pomysł, bo to dobra i stabilna maszyna, najmocniejsza, a i szansa na miejsce w fabryce jest duża, choć jakby dostał motocykl obok Millera, to by było też dobrze, bo Bagnaia w sumie nic nie pokazał konkretnego. W kazdym razie niech spieprza jak Zarco z KTMa – zdrowie dla ludzi z dobrą już kasą jest najważniejsze, a Lorenzo myślał, że tu chodzi o kasę…

          • Tylko, że Ducati to nie chcę. Zresztą nie ma się co dziwić, zamiast Dovizioso ani za Petrucciego to go nie wezma. Proponowal już Ducatti że będzie jeździł nawet za darmo u nich o też to nie chcieli. Yamaha też nie zrezygnuje ani z Rossiego ani z Vinialesa. Jedyna szansa to gdyby wziął to KTM bo odejściu Zarco, ale jak na Hondzie nie daje rady to na KTM też raczej slabo

          • Z tym, że ma jeszcze rok kontraktu z HRC i o ile nie będzie obopólnej zgody co do jego rozwiązania, to trzeba go wypełnić. Na marginesie – IMO rozwiązanie kontraktu z HRC w tym momencie byłoby gwoździem do trumny kariery Lorka. Myśląc o jakiejś sensownej przyszłości w MGP #99 powinien zacisnąć zęby (w końcu nikt mu nie kazał iść do Hondy) i ostro wystartować od początku sezonu 2020. Dobra końcówka 2019 byłaby również in plus do negocjacji nowego kontraktu z „odpowiednim” teamem.
            Co do czającej się konkurencji w Moto2, to spokojnie. Jakoś Zarco, Oliveira, Bagnaja, Mir i w sumie Morbidelli nie błyszczą – a nie mają takich problemów z kontuzjami jak JL. Wyjątek to oczywiście Quartararo, ale jaka jest gwarancja, że drugi taki się trafi? – przykład Lowes’a, Folgera, którzy nie poradzili sobie w MGP. Poza tym JL ma wsparcie sponsorów, a to też się liczy.
            Pożyjemy, zobaczymy jak JL wybrnie z tej sytuacji. Oby poukładał sobie wszystko w głowie, bo w jego wypadku w tym tkwi chyba problem. Ego wzięło górę nad rozsądkiem.
            Ps. „Człowieku” jest takie obraźliwe? :)

        • To co zrobi, jo jego i teamu sprawa. Ja na jego miejscu tak bym zrobil – tak nie ma o co walczyc, a przy takim przygotowaniu do sezonu o kolejna kontuzje latwo. #99 zaczal starty w 2019 na radykalnie nowej maszynie praktycznie bez testow – kontuzje od konca poprzedniego sezonu. Chyba ani jemu, ani HRC na tym nie zalezy, aby znowu cos sie przyplatalo.
          A co do sensu kontraktu z honda, to nie ma co komentowac. JL powinien startowac do suzuki )

          • Jeżeli chciałby u nich jeździć za darmo to na miejscu Suzuki nie zastanawiałbym się ani sekundy :). A co do dywagacji o przeszłości – to miał dużo opcji, bo przecież Lorenzo na dzisiejszej m1-ce z petronasa także by się odnalazł.
            Dziś już wiadomo że ani Honda ani KTM to nie są odpowiednie dla niego motocykle, reszta pewnie by pasowała. Tylko po co komu dziś taki Lorenzo, skoro w moto2 czekają być może kolejni „Quartararo” – np. Navarro, Balda, Bastianini, Fernandez? W tej chwili tylko „obrona” kontraktu gwarantuje Lorenzo jakikolwiek angaż w motoGP.

        • Pisząc „odpuści sezon” miałem na myśli walkę za wszelką cenę, bo realnie rzecz biorąc, w tej chwili nie ma się już o co bić poza honorem. Od pięciokrotnego mistrza świata wymagać jednak trzeba dojrzałości sportowej i ryzyka, tam i wtedy, gdy ma to sens, a nie jazdy na rympał (co jednak mu się zdarzyło w Katalonii).
          Komentowałeś chyba testy i do tego się odnosiłem. Po co spinać się podczas testów skoro nie jesteś sprawny na 100 %? Potestować to można jadąc i na 90%. A czy szkoda tego fabrycznego miejsca dla JL, to można będzie ocenić chyba dopiero pod koniec przyszłego sezonu i zrobią to zapewne włodarze Hondy i sam JL.
          Ps. Jeśli zwrotem „człowieku” uraziłem, to przepraszam :)

    • A ja uważam że JL po prostu zaczął bać się jeździć na poziomie Motogp. Serio, aby się ścigać musi wyjść poza swoją strefę komfortu. Pojawiają się błędy, kontuzje, strach o kontuzje…
      Jeśli Jorge faktycznie kończy karierę to wolę patrzeć na Rossiego, ten gość odchodzi z klasą

  2. Tak jak pisałam kilka tygodni temu : jesteśmy świadkami zmierzchu kariery Wybitnego Zawodnika – Jorge Lorenzo :-(((
    Myślę, że jego zdrowie nie pozwoli mu już na bycie konkurencyjnym na jakimkolwiek motocyklu. Szkoda. Lecz wszystko co się zaczyna, nieuchronnie , każdego dnia zmierza do zakończenia. Lorenzo jest już blisko. Osiągnął wiele i wiele po sobie zostawił. Wiem, wiem – wciąż żyje i życzę mu wielu szczęśliwych lat lecz sportowo to jest już ( moim zdaniem ) jego kres.

    • Twoje słowa są jak z jego pogrzebu, ale on nie jest stary, i jak się podkuruje, pójdzie na odpowiednią dla niego maszynę, to może znów śmigać szybko – on po prostu uczy się życia, ale już wiele zrozumiał, bo mimo głupot, które wyprawił, to mądry chłopak jest i jak dostanie odpowiednie propozycje za jakiś czas, kręgosłup mu pomogą podreperować, to będzie będzie się działo.

      • ? ? ? BRAWO ? ? ? z tym potrzebem
        a gdzie jest ten co pisał rok temu, że Lor w hondzie to będzie koniec ? Maq?!!! Heh.
        Nie wiem co będzie, Lor został pochwalony i zaraz był zonk, ale potencjał ma -momentami Dovi był przy nim taki malutki.

      • Czarex, a myślisz, że dostanie jeszcze odpowiednie propozycje? Mam wrażenie, że Lorenzo coraz bardziej PR-owo się spala i coraz większy smrodek koło siebie robi. Zastanawiam się, czy jeszcze któryś z topowych zespołów miałby ochotę na zatrudnienie go. Pomijając kontuzje i raczej długotrwały proces adaptacji na kolejnych maszynach, Lorenzo to trochę jak odbezpieczony granat z ruskiego straganu – nie wiadomo kiedy i z czym wypali ;)

        • Magda_, myślę że proces adaptacji do odpowiadającej mu maszyny przebiegnie bardzo szybko – na Yamasze np zawodnicy adaptują się migiem :) bo jest to najlepszy motocykl do wyścigów torowych, bo najlepiej się prowadzi :) Nie jest najlepszy w MotoGp, bo inni też mają swoje patenty, a samo prowadzenie nie jest przecież jedynym czynnikiem – jak dostanie dobre moto w prowadzeniu, gdzie będzie miał kontrolę nad przednim kołem, gdzie faktycznie przednie koło prowadzi motocykl (a nie jak w Hondzie „tylne” ;), to nie bałbym się zatrudniać tego gościa – to jest wielki talent, ale nie każdy na każdej maszynie musi błyszczeć, a i są maszyny, które nigdy nie podejdą ;)
          PR ma słaby teraz, bo dał doopy w Ducati z przejściem do Hondy – to jedyny poważny samogwałt JL, bo reszta jest zasadna w jakieś tam mierze. Jak ktoś to rozumie, jak może Gigi Dall’Igna, to jest szansa na powrót na najmocniesze moto w stawce – Rossi też kiedyś poleciał do Ducati opuszczając w dość słabej atmosferze Yamahę, też niby głównie z powodu kasy, a wrócił ii póxniej było spoko i nadal tam jeździ :)

          • Tak. Tyle tylko, że Rossi to Rossi. Gość sam w sobie jest potężną maszyną marketingową i zawsze warto mieć go u siebie, nawet jeśli wynikami nie zachwyca już tak jak kiedyś. Natomiast Lorek nawet w czasach jak robił wyniki, to tak realnie #prawie_nikogo. Tak więc teraz, kiedy nie dość że facet ma biedny pr, to jeszcze ledwo toczy się po torze, to zwyczajnie nie ma nic specjalnego do zaoferowania swoją osobą i wszyscy to widzą.

          • Ja myślę, że gdyby nie dał ciała z przejściem do Hondy, to Petrucci i Dovi mogliby iść na emeryturę, bo Ducati jest przemaszyną, której oni nie potrafią jak trzeba wykorzystać, bo za mało mają wyścigowej ikry w sobie, a Lorenzo ma jej sporo, ale niemądrze jest u niego w życiu ostatnio, więc spadł najniżej, więc przytaczjąc to co już kilka razy tu napisałem – ma do zaoferowania, a zamian za ofertę adekwatnej maszyny dla niego. Kto w motoGp potrafi wygrać jak Lorenzo? Prócz marQueza nie ma już nikogo, więc do zaoferowania jeszcze ma sporo, ale trzyma to wszystko w spiżarce.

          • Patrząc ile wniósł do motoGP Fabio Quartararo, czyli zawodnik „znikąd” to dlaczego jakakolwiek fabryka miałaby męczyć się z Lorenzo? W moto2 jest kilku zawodników, którzy mogą być takimi Quartararo dla Hondy czy Ducati – po co znowu molestować się facetem, który oprócz umiejętności przynosi też walizkę zmartwień i takich problemów, jak telefony do innych zespołów że będzie dla nich jeździł za darmo?
            Lorenzo na Ducati, odpowiadam dyskutantom po raz kolejny, to była zupełnie inna historia. Od początku Lorenzo był tam szybki i czuł motocykl, od początku był w stanie robić dobre czasy i dobre wyniki (bodajże 3 wyścig na podium!!!). Każdy wyścig to był jakiś test, gdzie Lorenzo szukał własnej metody na Ducati – nie chciał kopiować stylu Doviego.
            Na Hondzie nie ma niczego a po cyrku z ostatniego wyścigu wygląda na to że spalił za sobą wszystkie mosty. Osobiście marzyłbym zobaczyć Lorenzo znowu na Ducati – ale jestem realistą i jest dla mnie jasne że Ducati Corse nawet za darmo długo zastanawiałoby się nad zatrudnieniem faceta, którego ego i knowactwo każdego roku zaskakuje czymś nowym.

          • Wcale na Ducati 99 nie był szybki od początku i wcale nie czuł tego motocykla – już mariusz zapomnialeś, jak narzekał na brak czucia motocykla – z jego opowiesci wynikało, że wcześniej jeździł konno, a teraz przyszło mu jeździć na krowie, ale na takich sterydach, jakich świat nie widział. Szybkośc pokazał dopiero w drugim sezonie – wcześnie były jedynie przebłyski. No właśnie, mówisz, że na Hondzie nie ma nic – wniosek? no właśnie uciekać gdzie indziej, a gdzie indziej raczej wiedzą, że Loro może być szybki.
            Czemu by ktoś chciał Lorenzo? bo tam gdzie jest szybkość i potencjał wygrywania wyscigów, a i całych mistrzostw, tam będzie sens posiadania takiego kogoś w zespole. Co roku praktycznie wchodzą z młodszych klas, czasem w dość dużej ilości na raz – pokaż mi jakiś fenomen, który nagle zmienił świat i obraz MotoGp po przyjściu kogoś takiego! Marquez 2013? Quartararo? No powiedzmy – No to mamy dwóch, z czego Viniales też był na Yamasze mega szybki na testach i z poczatku w wyścigach, coś się mieniło, i juz jest gorzej i nie mówi się o nim jak o fenomenie. Quartararo jest kolesiem, u którego wszystko gra – nie masz pojęcia, jak zmieni się sytuacja, jak coś przestanie grać, jak to było u Vinialesa, a wtedy poznajemy drugą stronę tego „niby” fenomenu. O Zarco też krzyczano jaki to super talent, teraz nikt się nie odzywa…

          • Kto obecnie potrafi wygrywać tak jak Marqez? Odpowiedź brzmi Marqez i wcale nie mam tu na myśli młodszego brata. Lorenzo nigdy nie był i nigdy nie będzie zawodnikiem tego kalibru. Owszem, jest wyżej niż Dovi czy Petrux. Ale do Rossiego, Stonera czy Marqeza zawsze mu brakowało. Gość miał w swojej karierze strasznie dużo szczęścia i tylko dzięki temu (i „drobnej” pomocy obecnego kolegi z zespołu) udało mu się wyfarcić tebtrzy tytuły. A z jego umiejętnościami nie ma to nic wspólnego, bo w stawce zawsze był ktoś lepszy.

          • Ja pamiętam trochę inaczej – pamietam, że jak wszedł do MotoGp, to już był dwukrotnym mistrzem niższej kategorii, pamietam, że dobrze się adaptował do Yamahy i osiągał od początku dobre wyniki, aż doszedł do poziomu Rossiego, aż w 2010 zrobił wynik że gały wyskakują – był tak dobry, że Yamaha nie miała zamiaru tego ignorować i stał się kością niezgody między Yamaha i Rossi, a sam rossi po czasie wspominał, że Lorenzo był przeogromnym bólem dla niego, bo 99 potrafił być przerażająco szybki. Czy miał szczęścia sporo? Marquez nie miał? Rossi nie miał? Na początku to jest potrzebne i oni to mieli. Czy od rezygnacji z jazdy na Yamasze widać to szczęscie? Ja go nie widzę, bo choćby nalezało mieć szczęscie, by wyniki w Ducati pojawiły się odrobinę wcześniej lub decyzja o kontracie z Hondą była zrobiona później – to mogłoby wiele zmienić., ale szczęścia zabrakło. a tak pechowo trafił, pechowo jeździ, nabawił się mnóstwa kontuzji i strachu przed jeżdżeniem tą Hondą, i nadal musi tam być i naciskać! Sic! To jak dla alergika siedzenie cały czas w mnóstwie strasznych dla niego alergenów – jak żyć?

          • I co z tego że jak Lorek wchodził do motogp, to miał dwa tytuły z niższych klas? Biaggi miał 4, Dani miał 3 a Stoner żadnego. Różnica między Marqezem i Rossim, a Lorenzo, polega na tym że dwaj pierwsi oprócz szczęścia mieli też niesamowity talent i niemal od początku byli to zawodnicy kompletni, zdolni do wygrywania w każdych warunkach. Lorenzo był (jest) trochę bardziej utalentowany niż większość stawki, ale za mało żeby być na mistrzowskim poziomie. A braki w talencie nadrabiał po prostu olbrzymimi pokładami farta, który swoją drogą w końcu musiał się skończyć. No i się skończył. Trochę jak ktoś kto 3x wygrał 6 w totka, a potem dostał raka. Co do 2010 to powinieneś też pamiętać kontuzję Rossiego z początku sezonu, która włączyła go na 4 kolejne rundy (to jest właśnie fart Lorka) i położyła się cieniem na resztę sezonu. To samo w 2012, Dani i Stoner zaliczyli koszmarne kontuzje które wyłączyły ich z walki. W latach kiedy wszyscy byli w normalnej dyspozycji, Lorek mógł być najwyżej drugi into jest jego realny max.

          • >> Czarex > zachowajmy odpowiednią skalę :). Od początku na Ducati Lorenzo pokazywał że może jechać piekielnie szybko. Nie piszę esejów – spójrz proszę w dane z tamtego sezonu. Był naprawdę szybki – cały czas testował różne konfiguracje, mieszał oponami, podpatrywał styl Doviego. Tak jak piszę – nie chce mi się teraz sprawdzać, ale już w trzecim czy czwartym GP był na podium! Kilka razy wykręcał świetne czasy w Quali. Natomiast oczywiście – wtedy pozycjonowano go jako mistrza, który ma zdemolować pozycję Doviego. Przypomnę że on oficjalnie przychodził jako „gwiazda” a Dovi miał być tym drugim. Oczekiwania były ogromne i rzeczywiście, w porównaniu do nich to Lorenzo jeździł słabiutko. Że tak to ujmę – w ujęciu medialnym. Ale technicznie szło mu dobrze, przecież dla wielu kibiców, np. mnie broniącego go na tutejszym forum, było to tylko oczekiwanie na to aż w końcu znajdzie „swoją” technikę na Desmo. Przypomnę że w drugiej części sezonu, a szczególnie pod koniec, to Lorenzo był już w stanie jeździć takim samym tempem jak Dovi – doszło nawet do tego koszmarnego incydentu z „Mapping”-iem, ktory chyba zadecydował o losie Lorenzo bardziej niż wydarzenia kolejnego sezonu.
            Jeżeli popatrzysz w dane z pierwszego sezonu a potem w dane dotyczące obecnego sezonu to nie da się ukryć że Lorenzo czuł się dobrze na Ducatii od początku, kwestią czasu było tylko znalezienie swoich atutów. Na Hondzie Lorenzo nie ma niczego. Po prostu – niczego, nawet jakiegoś małego punkt z którego mógłby zacząć szukanie atutów. Ostatnie wydarzenia to już objaw paniki czy strachu – nie chcę już tego oceniać po doniesieniach medialnych. Ale już sam fakt że odstawił szopkę z „ledwo chodzę, ból jest nie do zniesienia” mi osobiście wiele mówi – przypomnę że to jest Lorenzo a nie jakiś debiutant w moto3, który testował czy da radę jeździć czy nie.
            Co do klasy sportowej Lorenzo, o której dyskutują inni, to moim zdaniem Lorenzo jest takim samym mistrzem jak każdy inny – ma swoje atuty, miał swój czas, miał swojego fuksa. Moim zdaniem – nie ma żadnego innego zawodnika w stawce, który jest w stanie tak wykorzystać Yamahę jak Lorenzo i długo go nie będzie. Lorenzo na pasującym mu motocyklu spokojnie mógłby kolejny raz zdobyć mistrzostwo – ale niestety po cyrku jaki odstawił w KAŻDEJ ze swoich byłych stajni wyścigowych to nie rozumiem dlaczego ktoś oczekuje że ten człowiek wróci na jakiś fabryczny mocny motocykl. On właściwie spalił mosty w każdym miejscu, wszędzie pozostał po nim smród i wrogowie. Teraz nie sądzę aby płatnicy w Repsolu chcieli długo płacić komuś kto może w każdej chwili jeździć nawet za darmo dla innej firmy.

          • El Diablo, że był dwukrotnym mistrzem niższych kategorii, znaczyło tyle, że nie jest to gość z przypadku, jakieś niewiadomej łapanki, a fakt angażu do fabrycznego teamu Yamahy, znaczy że oni, którzy znają się na rzeczy i wyszukują talentów, zawierzyli i postawili na niego, a przewidywania odnośnie jego możliwości i skuteczności na Yamasze, okazały się prawdziwe.

            Rozumiem, że chcesz być uczciwy i widzieć rzeczy bez fartowności, i ja to szanuję. Zatem, spójrzmy na sezon 2010 – do momentu wyscigu w ITA, rozegrały się 3 wyścigi, i do tego momentu w mistrzostwach prowadził właśnie Loro Bridżida – jakim szczęściem to wytłumaczysz, że Rossi był do tego momentu gorszy od swojego Team Partnera? 99 wtedy miał jedno 2 miejsce i dwa razy wygrzmocił na pierwsze.
            Ja myślę, że sprawiedliwie trzeba mu dać te punkty, które uczciwie wywalczył.
            Ale ok, idzmy dalej – otóż w ITA 2010 zdarzyła się kontuzja Rossiego, z czego w sumie nie pojechał w 4 wyścigach z rzędu, ale bądźmy dobrymi wujkami i dajmy hipotetycznie Rossiemu komplet punktów z tych wyścigów tj 4 x 25 pkt = 100 punktów. Czyli Rossi na koniec sezonu ma 333 punkty (bo miał 233), Lorenzo wygrał wtedy (podczas nieobecności 46) 3 wyścigi i raz był na drugim miejscu, zatem zabieramy mu 3 zwycięstwa i stawiamy go na drugiej pozycji (chyba, że wolisz w każdym z tych wyścigów np 15 pozycję?), stąd zabieramy mu po 5 punktów z kazdego z tych wyścigów (3 x 5 = 15), czyli 383 punkty miał na koniec, odejmujemy 15, i wychodzi 368 (chyba, że coś źle policzyłem) – nadal jest mistrzem świata, więc zostawmy mu ten tytuł już, bo chłopak na to naprawdę zasłużył, robiąc jakiś kosmiczny wynik punktowy (nie wiem kto w nowożytnym ściganiu zdobył więcej w sezonie).
            Tytuł z 2015 mu zabieramy, bo wiadomo, że jakby nie zmiana przepisów i zepsucie RC213V, to marQuez by zjadł całą Yamahę wraz Linem Jarvisem i obie latajace głowy z nr 99 i 46.

            Zabieramy też zatem wszystkie tytuły Rossiemu do 2006 roku, bo tam nie było nikogo do walki, więc chłopak miał po prostu zwykłe szczęście i tego szczęścia było za dużo i na zbyt wiele lat, a my szczęścia nie lubimy i nie tolerujemy, i przecież fartem zdobyte tytuły się nie liczą, a w 2006 weszli w końcu prawdziwi konkurenci (Pedrosa i Stoner), więc spokojnie jest dobry start do liczenia tytułów – czyli wychodzi na to, że Loro i Rosso mają po 2 tytuły mistrzowskie MotoGP – czyli są równi.

          • Czarex, widzę, że postanowiłeś się odnieść do mojej wypowiedzi w sposób mocno wybiórczy, byle tylko wszystko ładnie pasowało do Twojej Teorii. Napisałem wyraźnie, że kontuzja Rossiego położyła się cieniem na całym sezonie i wyraźnie widać było tego efekty. Co do odbierania tytułów? Jakaś kompletna abstrakcja, tak samo jakbyś obecnie chciał odbierać je Marqezowi tylko dlatego, że na chwilę obecną nie ma na niego lewara. Poza tym, jakoś nie przypominam sobie, żeby Biaggiemu czy Gibernau trafił się uraz, który wyłączył ich z walki na prawie 1/4 sezonu. W 2012 analogiczna sytuacja ze Stonrem. Jak już mówiłem, Rossi w swoim czasie czy Marqez obecnie, to po prostu zawodnicy w pełni kompletni. Lorezno to gość który jest tylko trochę powyżej średniej, za to z olbrzymimi pokładami szczęścia, które w końcu się skończyło.

          • El Diablo, nie, postanowiłem grać wobec każdego tymi ramami, których sobie zażyczyłeś, nakładając te ramy, to Rossi w historii nowożytnego moToGp miał najwięcej szczęścia ze wszystkich i, (jak to lubisz ujmować) w końcu musiało się kiedyś skończyć. Rossi do tego 2006 walczył tylko z mistrzami (lub okołomistrzami) WSBK, jak Biaggi, Melandri, Carlos Checa, gibernau to też taki zawodnik był, więc sory, z całym szacunkiem do nich, ale Loro musiał już walczyć również z takimi, ale przede wszstkim z mistrzami i okołomistrzami MotoGp, więc w tej konfrontacji kazdy przegrywa z Rossi w kontekscie szczęścia. Co do kontuzji Stonera i Pedrosy – rozumiem, że czasem są zdarzenia losowe, ale czasem przeciwnik wymusza na nas limity, więc skoro oni jeździli na limicie i dochodziło do wypadków, to ktoś na nich wymuszał te limity, na Lorenzo chyba również, a skoro on się ostał bez kontuzji, to w tej konfrontacji może był po prostu lepszy, bo w 2012 roku, to Pedro i Stono mieli takie motocykle, że można powiedzieć, że to oni mieli szczęście, że dosiadali takich maszyn. Poza tym, opowiadasz historię świata, o świecie smutku, głodu i chorób zakaźnych, ale zapominasz, że Jorge też tam był, też miał swoje problemy, miewał kontuzję, gorsze momenty.
            Poza tym, nie wyjaśniłeś, czemu w 2010 roku, do momentu kontuzji Rossiego na Mugello, 46 przegrywał z 99 w klasyfikacji generalnej – ?

          • PS w 2012, po jedenastu rundach, do Inianapoplis, czyli ostatnim wyścigiem Stonera przed absencją, w klasyfikacji generalnej mieli:
            Lorenzo – 225
            Stoner – 194

            Ze Stonerem? Mistrzem świata na Super Motocyklu wówczas Honda RC213V?
            Wielkie WOW – Ja tu widzę superszybkośc i skuteczność Lorenzo, a nie jakieś szczęście.

            Podtrzymuję, największy szczęściarz MotoGp to Valentino Rossi.

          • Z tym fartem Rossiego to sporo racji – wystarczy wspomnieć o tym ile dobra odziedziczył dzięki odejściu Doohana po kontuzji. Gdyby w roku 2000 Mick Doohan był czynnym zawodnikiem to nie wiadomo jakby potoczyła się historia VR46. Podobnie nie wiadomo co by się stało z Marquezem gdyby zaczynał przygodę w klasie królewskiej ze Stonerem po drugiej stronie garażu. Jorge też trafił od razu do fabrycznego zespołu co na przykład Stonera nie spotkało.Nie ma co gdybać. Tytuły to tytuły i tyle – uśmiech losu trzeba też umieć wykorzystać. Nawet, żeby znaleźć się najwyższej klasie to musi być olbrzymi zbieg sprzyjających okoliczności przez szereg lat i to w bardzo młodym wieku. Nie sądzę, żeby którykolwiek z zawodników motoGP narzekał na swój los (może poza Zarco aktualnie). Są oni wszyscy w czepku urodzeni więc roztrząsanie który ma najwięcej szczęścia jest trochę słabe ;)

          • @mariusz – sorki, że nie odpisalem na czas, ale po krótko dam znać co o tym myślę :)

            Otóż nie wiem w jaki sposób po spojrzeniu na dane (tabele) z 2017 czy 2018 możesz stwierdzić zadowolenie i samopoczucie z jazdy na Ducati, czy adaptację do motocykla i ogólny feeling pana Lorenzo na tej maszynie – ja nie mam takiego skanera w oczach.
            To co widać to suche dane, a dane te zostały wytworzne przez zawodnika, maszynę, team, warunki na torze, opony etc. Zapominasz, że Ducati jako motocykl mógł mieć większe zadowolenie i szybkość niż rider na nim – a Ty widzisz tylko Lorka.

            Może broniłeś Jorge tu przed atakującymi, ale nie znaczy, że śledziłeś jego zmagania na Ducati – ja śledziłem, bo interesowało mnie to, i trzymałem za niego kciuki – byłoby fajnie, gdyby on tam został i się zaadaptował tam, ale tak się nie stało do samego końca. Oczywiście, z czasem to szło do przodu i był progres, ale w 2017 to Ducati wiozło Lorka np na podium, a nie Loro maszynę.
            Też nie chcę pisać esejów ale poniżej masz cytat, jakich wiele, a sam Lorenzo po odejściu z Ducati mówił, że Ducati jest za wielkie, za wysokie, nieporęczne etc – jak nie wierzysz, poszukam linków:

            PS jeśli ktoś taki jak Loro stracił PR, znaczy tyle, że chętni na niego, będą mogli go mieć za pół ceny, a może za jeszcze mniej, np Suzuki..
            Pamietaj o tym ;)

            „Wyniki Lorenzo w ekipie z Bolonii jednak nie zachwycają. Hiszpan nie potrafi dopasować swojego stylu jazdy do modelu GP18 i nawet nie jest liderem zespołu, bo dużo lepsze rezultaty notuje Andrea Dovizioso. ”

            https://sportowefakty.wp.pl/wyscigi-motocyklowe/752426/jorge-lorenzo-jedna-noga-poza-ducati-hiszpan-stracil-cierpliwosc

        • W 2004 Rossi również nie był liderem klasyfikacji po pierwszych 3 rundach. A w 2009 nie był nim nawet po 5 rundzie, bo był nim nie kto inny jak Lorenzo. Jednak w obu przypadkach Rossi dał radę odrobić stratę i zgarnął mistrzostwo. No i w żadnym z tych przypadków główny rywal nie był tak kontuzjowany, jak Rossi w 2010. Dlatego uważam, że gdyby nie uraz z Mugello, to losy mistrzostwa potoczyłyby się inaczej. Dlatego nadal uważam, że Rossi i Marqez to ponadprzeciętne talenty najwyższej próby. Natomiast Lorenzo to bardzo utalentowany gość, ale nie na tyle żeby być mistrzem bez olbrzymiej dawki farta. I po prostu nigdy nie będzie stał w równym szeregu z wyżej wymienionymi.

          • „Natomiast Lorenzo to bardzo utalentowany gość, ale nie na tyle żeby być mistrzem bez olbrzymiej dawki farta”. Naprawdę w to wierzysz?
            Miejsca Lorenzo w generalce na koniec z każdego z sezonów:
            2008 – 4.
            2009 – 2.
            2010 – 1.
            2011 – 2.
            2012 – 1.
            2013 – 2.
            2014 – 3.
            2015 – 1.
            2016 – 3.
            Zawodnik, który w ciągu 8 sezonów nie schodzi z podium mistrzostw i 3 razy zdobywa koronę robi to jedynie mając farta… Fajnie jest wierzyć w swoje wyobrażenia, ale czasem warto przynajmniej spojrzeć w wikipedię.

          • Nie muszę patrzeć w wikipedię. Widziałem te wszystkie sezony „na żywo” i jeszcze sporo wcześniejszych do połowy lat 90.

          • W takim razie zabrakło zrozumienia tego co się widziałeś.

          • El Diablo, KRocket mądrze mówi – czasem trzeba spojrzeć np w wikipedię, by na chłodno, bez wyobrażen i emocji towarzyszących w sezonie, przeanalizaować dane – to dużo więcej może nam powiedzieć, niż zranione uczucia podczas np pokonywania naszych idoli, a tu rozumiem, że rany związane z sercem do Valentino jeszcze się nie zagoiły, a tych ataków serca było niemało, które chyba właśnie głównie spowodował Lorenzo – rozumiemy sprawy sercowe.
            Szkoda, że Stonera też tak nie podsumujesz, przecież na niego też wygrzebiesz sporo.
            PS to co pokazał KRocket, czyli niesamowita równa jazda 99 na najwyższym poziomie przez tyle lat z bardzo mocnymi przeciwnikami, to absolutnie nie jest przypadek i budzi mój wielki szacunek do Jorge.

  3. Za darmochę ? Myśle że nawet by i nieżle zapłacili by jeżdzić tym sprzętem Honda strzeliła sobie w kolano z tym Lorenzo mimo że wiedzieli dobrze że jest zbyt kruchy delikatny i słaby Do końca sezonu niewiele pozostało i jeśli nic nie pokaże to kolejnego raczej nie zacznie z tym zespołem Marquez dobrze mu wygarnął z tym że z kontraktu trzeba sie wywiązywać

  4. I kolo sie zamknie zaczynal z 46 i konczy szie tez z 46 :D

    Oczywiscie glupi prostacki zlosliwy zart ;)

    Na powaznie ja nie skreslam jeszcze Lorenzo podpinam sie ze ten sezon jest stracony ale w przyszlym go nie skreslam.

  5. Gorzej jak w przyszłym sezonie, wzorem jak w Ducati, odnajdzie się na tej Hondzie, a Repsol kogoś innego zabukuje na kolejne sezony. Poza tym nie wiem czy by go chcieli jeszcze, smród pozostał.
    Swoją drogą, wielu tak psioczy na VR, a to jednak fenomen, że w tym wieku jeszcze jeździ. I to nienajgorzej. Jak widać nie tak łatwo o zdrowie czy motywację.

  6. Co wy pier….ie,lorek u koncu kariery? lorek to nie zarko czy pedrosa jeszcze w tym sezonie da ognia 100%

  7. ahahah czytam te nie ktore komentarze to śmiać mi sie chce lorenzo jeszcze wroci na pełnej to zawodnik nie pierwszej łapanki

  8. Rossi przechodzac do Ducati zamrnował dwa lata swojej kariery ,2 czy 3 podia przez dwa lata inaczej tego nie mozna powiedziec , zreszta sam kiedys w wywiadzie powiedział ze przejscie to był bład , a Lorenzo niestety wyglada na to ze zmarnował 4 lata kariery a napewno 3 , wygrał tam cos na dukati ale czy dla takiego mistrza wygranie 3 wyscigow przez 2 sezony to jest sukces ? razcej nie , ale zamisat zostac w ducatibo wiadomo ze z kazdym sezonem coraz lepiej poznaje sie motocykl to przeszedl do HRCMARQUEZ :) ,takie transfery to sie robi majac 20 25 lat a nie po 30 , gdzie przez 9 lat jezdził na M1 Masełko , a nagle po 30 zachciało mu sie dosiadac byków , szkoda ze tak sie to potoczyło bo dla mnie Lorenzo to jest na dzien dzisiejszy gosc ktory moze pokonac 93 ale tylko na YAMASZE M1

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
185 zapytań w 1,780 sek