Czy siadając w którąś niedzielę do oglądania wyścigu MotoGP zastanawialiście się, czego byłoby trzeba, aby ta dyscyplina stała się jeszcze lepsza? Zapewne nie raz, tak samo jak ja. Pod wieloma względami widzę tę serię jako wzór dla całego motorsportu jak budować silny cykl mistrzowski, z bohaterami z krwi i kości w rolach głównych. MotoGP akcentuje nie tylko sportowe umiejętności zawodników, ale również ich charaktery, co razem daje niesamowitą mieszankę, którą możemy pasjonować się przez blisko 20 weekendów w ciągu roku.
Ale żeby nie było zbyt różowo, jest kilka rzeczy, które mogłyby być lepsze. Zaznaczam, że są to odczucia zupełnie subiektywne i zdaję sobie sprawę, że niektóre z moich przemyśleń mogą być dla kogoś zupełną abstrakcją czy czepialstwem. Oczywiście giną one pod naporem tych wszystkich emocji, jakie wywołuje we mnie śledzenie rywalizacji na torze, więc ryzyko, że któregoś dnia zrezygnuję z obejrzenia wyścigu na rzecz na przykład pójścia na spacer, są równe zeru. Zatem…
Brak wyścigu „crème de la crème”
Prototypowe długodystansowe Le Mans 24h, GP Monako w Formule 1, Indianapolis 500 w IndyCar, Rajd Monte Carlo w WRC czy Daytona 500 w NASCAR – wszystkie szanujące się dyscypliny motorsportowe mają w swoich kalendarzach takie rundy, które przed telewizory potrafią ściągnąć fanów na co dzień nie interesujących się danym sportem i są jednocześnie wizytówką serii. A MotoGP… nigdy się takiego wyścigu nie dorobiło.
Jasne, mamy wspaniałe wyścigi grand prix na interesujących torach. Nocne GP Kataru na Losail, GP Włoch na Mugello, gdzie włoscy fani tworzą niepowtarzalną atmosferę, czy niegdyś amerykański tor Laguna Seca, z jedynym w swoim rodzaju Korkociągiem. Nie ma jednak tego jednego wyścigu, którego wygranie automatycznie windowałoby jego zwycięzcę do grona legend danej dyscypliny. Cóż, może to szansa dla naszego Toru Poznań? :)
Hiszpańsko-włoska dominacja – 14 zawodników, 6 torów, 5 zespołów fabrycznych
Motocyklowe Mistrzostwa Świata – już sama nazwa sugeruje, że mamy do czynienia z najlepszymi zawodnikami z całego globu. Ale co z tego, skoro realnie już od wielu lat w walce o tytuł mamy wyłącznie zawodników z dwóch południowoeuropejskich państw? Jak prezentują się składy ekip fabrycznych na przyszły rok? Tylko jeden Johann Zarco nie będzie zawodnikiem z Hiszpanii i Włoch! Oczywiście daleki jestem od stwierdzenia, że są oni faworyzowani. Rozkład sił w MotoGP jest taki nie bez przyczyny. Ogromna popularność jednośladów w tych dwóch państwach idealnie odzwierciedlona jest w wyścigach, a pomaga w tym dobra przez cały rok pogoda. Już w młodym wieku dzieci mają możliwość brania udziału w lokalnych mistrzostwach, a w miarę niezły poziom życia pozwala rozwijać tę pasję, zupełnie inaczej niż u nas.
Tak czy inaczej, w tym roku aż 14 zawodników, a więc sporo powyżej połowy, to goście z Włoch i Hiszpanii. Zupełnie brak dobrych zawodników ze Stanów Zjednoczonych czy Japonii, i to nie tylko w klasach grand prix, ale ogólnie w międzynarodowych seriach.
Ale nie tylko w tym przodują Hiszpania oraz Włochy. Druga dominacja to ilość wyścigów. Tu już mam trochę pretensji do Dorny, że przedkładane są pieniądze ponad uczynienie z MotoGP ciekawszego sportu. We Włoszech mamy dwie rundy (jedną dla niepoznaki nazwaną mianem GP San Marino) i biorąc pod uwagę świetną atmosferę obu rund, można to jeszcze znieść. Ale Hiszpania ma aż cztery rundy i nie zanosi się, by nagle sytuacja miałaby się drastycznie zmienić. Nie wszystkie te tory gwarantują emocje, natomiast fani wciąż tłumnie przyjeżdżają na te grand prix. Wiele krajów chciałoby dołączyć do grona państw z wyścigami MotoGP (ostatnio Belgia), jednak sytuacja wydaje się nie do ruszenia.
Punkty dla czołowej piętnastki – gdzie granica między porażką a sukcesem?
Tu zapewne wielu ortodoksyjnych fanów wyścigów spojrzy na mnie jak na wariata – ale mnie po prostu obowiązujący od wielu lat system punktowy w wyścigach motocyklowych w ogóle się nie podoba i nie sprawia on, że wyścigi są atrakcyjniejsze. Czemu zatem tak uważam?
W mojej zupełnie prywatnej opinii, zdobycie punktów grand prix powinno wiązać się z jakimś wysiłkiem i być nagrodą za bycie lepszym od wielu rywali. A w sytuacji, gdy wyścig rozpoczyna 24 zawodników, można dostać się do punktowanej strefy tak naprawdę nie robiąc nic, oczekując tylko na problemy przeciwników. Śledząc od wielu lat sporty motorowe, najlepiej oceniam stary system Formuły 1, gdzie punktowało najlepszych ośmiu zawodników. O ile cenniejszy jest w takim przypadku jeden punkt, kiedy po jego sięgnięcie trzeba dać z siebie o wiele więcej?
Ale rozumiem też, dlaczego ten system musi pozostać na tak zbalansowanym poziomie, jak jest obecnie. Dla słabszych zawodników i zespołów oraz ich sponsorów nawet malutkie „kawałeczki tortu” są na wagę złota i pozbawienie ich możliwości zdobycia tych kilku oczek w sezonie skutecznie zmniejszyłoby nam liczbę małych ekip o skromniejszym budżecie, które po prostu nie dałyby rady pochwalić się odpowiednią zdobyczą punktową, przedstawiając to jako sukces. Traktuję więc obowiązujący system punktowy jako konieczne zło i siedzę cicho.
A Waszym zdaniem, co mogłoby sprawić, by MotoGP było jeszcze ciekawsze? Dajcie znać w komentarzach.
Fot. Michelin, Monster Energy, Suzuki, IndyCar
[Troll mode ON] Myślę, że bez Valentino Rossiego MotoGP byłoby ciekawsze. [Troll mode OFF]
Do tego Dorna powinna przestać podcinać skrzydła WSBK, które jest lepsze od MotoGP, a samo WSS jest lepsze od Moto2 i Moto3 razem wziętych. To właśnie w serie motocykli produkcyjnych marki powinny pompować €€€ i $$$ ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Konkurencja wyszłaby wszystkim na dobre. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Bez VR46 MotoGp nie istnieje !!! Zobaczysz jak Rossi odejdzie to oglądalność przed tv i na żywo spadnie o 70% Co do WSBK się zgadzam
Przedewszydtkim zniesienie zamrazania silnikow wkoncu to prototypy wiec niech wygrywa najlepszy wiem ze tutaj zwyciestwo poszloby z kasa ale takie zycie
Odnośnie torów, myślę, że fajnym rozwiązaniem byłoby wyeliminowanie wspólnego startowania MotoGP i F1. Osobno tory dla 2 kółek i osobno dla 4. Skończyłoby się narzekanie na nierówny asfalt. Oczywiście wiem, że trudne w realizacji ale może dałoby właśnie szansę innym państwom na uczestnictwo w roli gospodarza.
A jeśli chodzi o to, czego nie lubię to najbardziej psychofanów. Konkretniej tych żółtozielonych i czerwonych z mrówkami. Nierzadko ich zachowanie jest żenujące, upadlające ten naprawdę fajny sport.
„żółtozieloni” to największa obelga, jaką usłyszałem jako fan VR46! >:( :(
Jeszcze chyba bardziej abstrakcyjne spostrzeżenie mam ja – otóż drażni mnie nieco to, że wyścigi są o 14:00. Dlatego lubię rundy poza Europą, kiedy wyścigi są wieczorem lub rano. Wtedy zostaje cała niedziela by samemu pojeździć. Piszę to oczywiście z dużym przymrużeniem oka :)
Dla tych co jednak mają z tym realny dylemat – polecam obejrzeć wyścig w czasie przerwy w wycieczce w smartfonie :)
Ano i coraz bardziej drażnią mnie kwestie transferowe. Mogłoby to być częścią przerwy zimowej, a nie jak to teraz bywa cały początek sezonu to głównie gadanie o tym gdzie kto będzie jeździł w następnym roku.
@krocket Od czasu Ipli i transmisji w necie godzina 14:00 w ogóle mi nie przeszkadza – sam często o tej porze jeżdżę na rowerze i po prostu robię sobie przerwę na tę godzinkę, albo zatrzymuję się gdzieś coś zjeść.
A ja :
1/ chciałabym więcej rund aby rywalizacja trwała 10 miesięcy :-)))
2/ w pozostałe 2 miesiące roku zawodnicy mogą mieć wolne :-))) Przerwa między sezonami jak dla mnie jest za długa i bardzo mnie wykańcza
Pełna zgoda! Gdyby ta przerwa była jeszcze w okresie lipiec-sierpień, a chłopaki jeździli systemem jesień-wiosna… mieszkamy na złej półkuli.
A, jeszcze dodam do Twojej listy:
3/ brak Jonasa Folgera w stawce MotoGP :D
Opony – sytuacja kiedy testuje sie na zawodnikach podczas zawodow.
Pitstopy – zmiana motocykli i wyjazdy z padoka.
Decyzje sedziowskie – albo ich brak np MM, ktory w GB Wloch staranowal 9#
Dorna i transmisje – powinny byc w ndz na jedynce, a przedszkolaki w przedszkolach w Pn pisac sprawdziany, rozprawki z przebiegu ostatnich zawodów.
Niechze Polsat tranmituje wszystkie konferencje prasowe, chocby bez kometarza, tlumaczena i na ipla.
Przepisy dotyczace rozwoju – taka aerodynamika, niby skrzydelka zabronione, ale jednak sa.
…
Mozna sie czepiac, ale chyba nic nie pobije słupka na centralnym widoku kierowcy bolida w F1 :D
Moim zdaniem straszne czepianie się. Oczywiście to nie jest krytyka, ponieważ autor zaznaczył, że to jego subiektywna opinia, a każdy takową może mieć. Według mnie właśnie dlatego kochamy tę serię wyścigową bo jest jaka jest. Wyścigi? Jak ktoś wyżej napisał: Mugello, Katalonia, Assen, Phillip Island… przecież to klasyki. Dominacja Włochów i przede wszystkim Hiszpanów? Skoro kładą w to duże pieniądze, organizują własne wyścigi dla młodych, szkółki itd to są tego efekty. A chyba nikt nie chciałby wprowadzenia limitów krajowych jak w przypadku skoków narciarskich, gdzie akurat tam to jest zrozumiałe. A punkty dla pierwszej 15… Przecież to jest właśnie genialny system. Oglądając F1 gdzie punktuje 10 zastanawia mnie, po jaką cholerę jeszcze jeżdżą tam ci, którzy w sezonie nie zasmakują punktów??? Bez sensu. A „U NAS” walka o pierwsze 3 pozycje, potem walka jeszcze o jakąś pozycję no i walka o punkty. Czy Marquez goniłby w Mugello gdyby były punkty tylko dla 10-tki? Takie moje zdanie. Piękny sport. Najlepsze jest właśnie to, że oprócz samych umiejętności na motocyklu MotoGP uwydatnia charaktery każdego z nich. Są nam bliscy.
@dawid29 Pamiętam taki wyścig F1 chyba z Kanady w 2008 roku. Takuma Sato w absolutnie najgorszym zespole Super Aguri na ostatnich okrążeniach wyprzedził Fernando Alonso w McLarenie ze zużytymi oponami, zdobywając chyba szóste miejsce. Były to jedyne punkty w historii tego zespołu. Ich radość po zakończeniu mam w głowie do dziś :)
To było GP Kanady 2007. Rok później przecież Robert wygrał :)
Yup racja. Ale co do tego ma Kubica? ;p
Przemyślałem sobie te punktacje po wyścigu i jeszcze bardziej utwierdziłem się przy swoim zdaniu, patrząc na to, że Morbidelli zebrał punkty za to, że się przewrócił, a Abraham prawie został zdublowany :) Jak na metę wjeżdża 21-22 zawodników to punktacja TOP15 jest w miarę dobrym rozwiązaniem. Ale niestety takie sytuację rzadko mają miejsce. Optymalnie w mojej opinii byłoby przyznawać punkty dla 40-50% zawodników, którzy wystartują w wyścigu.
Dłuższe wyścigi.
Chłopie nie zachowuj się jak typowy Polak, jakby nie było dobrze to zawsze jest źle. Spójrz na poprzedni rok ilu zwycięzców ile emocji w tym tez. Mamy blisko Brno Sachsenring , Spielberg. Piszesz tak żeby wkurzyc ludzi i zbudować negatywne emocje. Czemu porostu nie można się delektować wyścigami i cieszyć się tym co jest. Budować a nie narzekać
Rzucanie „typowym Polakiem” jest obecnie zaklęciem, które więcej mówi o rzucającym niż o tym w kogo ma trafić. Przede wszystkim chęć stania się „nietypowym” Polakiem tylko przez to, że bezkrytycznie człowiek bierze co mu los przynosi i jeszcze cieszenie się z tego niezależnie od zawartości. Przecież wstęp i pierwszy akapit to swoista laurka dla MotoGP i credo fana tej serii. A taki artykuł i dyskusja jaką ma wywołać świadczy o doświadczeniu, o patrzeniu na ten sport bardziej głębszym wzrokiem niż jak na jedynie bandę kolorowych facetów na równie kolorowych motocyklach. I takie krytyczne spojrzenie to wprost droga do budowania, bo bez merytorycznej dyskusji, bez zastanowienia się nad tym co nie działa, co może działać lepiej nie ma postępu. Takie stereotypowe myślenie, że wszystko jest fajne co mi przynosi los i trzeba się (naiwnie?) cieszyć, nie narzekać to wprost droga do stagnacji i zamknięcia się w bańce własnego komfortu.
Mnie wkurzają wyasfaltowane pobocza.
Za wygranie wyścigu powinno być więcej punktów w porównaniu do drugiego miejsca
skrzydła w motocyklach – TRAGEDIA
Masz rację, zawodnicy jeszcze chętniej walczyliby o zwycięstwo, nie zadowalając się drugim miejscem. W seriach samochodowych mamy 25-18 i ta różnica to już sporo. Ale to i tak nic przy dawnej punktacji 10-6 :)
Pełna zgoda z tą włosko-hiszpańską dominacją. Zainteresowanie w Azji Południowo-Wschodniej jest niemniejsze, ale cóż… to biedniejsze kraje ;) W Ameryce Południowej wydaje się być podobnie. Bodajże w 2016 w rankingu frekwencji dwie hiszpańskie rundy były najsłabszymi rundami w Europie, także trochę dominuje w Dornie patriotyzm gospodarczy (co jest jednak dość popularne wśród wielu firm).
Wg mnie punktacja w F1 jest właśnie bezsensu, a w MotoGP jest w sam raz. Jak jeszcze kiedyś oglądałem F1, był to bodajże sezon 2010 – 3 drużyny nie zdobyły nawet jednego punktu przez cały sezon…
Jeśli chodzi o specjalny wyścig – myślę, że takim w jakiejś małej części jest Suzuka 8h w wyścigach motocyklowych. Także runda w Katarze jest specjalna, liczę na więcej nocnych wyścigów. W dodatku była mowa o „ulicznym” wyścigu w MotoGP? Może Dorna właśnie myśli o takim „specjalnym wyścigu”? ;)
Dodam od siebie wielki hejt dla poboczy asfaltowych :)
A tak poza tym, bardzo fajny pomysł na artykuł – oby więcej takich, przynajmniej mi osobiście lepiej się czyta takie coś, niż żale X zawodnika dlaczego zajął Y miejsce a nie wygrał :D
Dokładnie, liczymy na więcej ;)
@polerst Bo to był mroczny sezon całego motorsportu. W MotoGP mieliśmy 17 zawodników, a w F1 trzy zespoły, które wzięto z łapanki, bez budżetu, ze słabą infrastrukturą. MotoGP zareagowało na te problemy robiąc CRT.
Bardzo dobry artykuł można było by wprowadzić tak jak w EWC chłopaki ścigają się mają rundy w Niemczech, Słowacji,Japonii i w we Francji legendarny Le Man 24 godz czemu by nie wprowadzić w MotoGP takiego wyścigu chodź by 8 godz który faktycznie pokazał by kto jest dobry i ten wyścig pokazywał by prawdziwego mistrza zespołu a resztę sezonu to by było dopełnienie takie mniejsze mistrzostwo było by ciekawiej
Hmm, ale że chłopaki mieliby jechać całe 8 godzin z malutkimi przerwami na pitstop? :D
Czy może podział na zespoły?
W barwach Valentino Rossiego: Matteo Flamigni analizujący swoją telemetrię podczas jazdy, rozgadany Lin Jarvis oraz ustawiający maszynę w 40 sekund Jeremy Burgess,
natomiast w barwach Marca Marqueza: uśmiechnięty od ucha do ucha Shuhei Nakamoto, młodszy i bardziej utalentowany brat Alex Marquez oraz trzymający Marca za rączkę Emilio Alzamora? :D
@kawus Przede wszystkim, motocykle nie są budowane pod kątem takiej wytrzymałości. Byłoby to ciekawe, ale szanse są zerowe :) Chociaż z drugiej strony mamy też testy, gdzie zawodnicy pokonują po kilkadziesiąt okrążeń w ciągu dnia.
A jak nie to inny pomysł 2 wyścigi podczas weekendu jak wsbk hehe z tą sama zasada wygranych 1 startuje 8 a 8 startuje 1 następnym wyscigu hihi
A może skoro mamy 24 zawodników, to tworzymy 8 zespołów i tych najlepszych 8 zawodników wybiera sobie do zespołu po dwóch zawodników – w tym „grubego na bramkę”, hehe ;)
Myślę że pewnym rozwiązaniem problemu punktowania mogłoby być wprowadzenie podobnego systemu jak w wsbk, czyli dwóch wyścigów punktowanych w weekend. Jak dla mnie, choć uwielbiam całą otoczkę motoGP, to jednak te trzy dni i jeden wyścig możnaby zamienić na dwa wyścigi i treningi między nimi. Wtedy ilość punktów zdobywanych przez zawodników zwiększyłaby się dramatycznie, i myślę że wiecej zawodników byłoby wtedy „w grze”. O ile oczywiście jakiś zespół nie zdobyłby nadmiernej przewagi sprzętowej bo wtedy mamy kłopot jak w wsbk z kawasaki.
Ograniczenia regulaminowe chyba muszą być, inaczej będziemy mieli dominację jeden fabryki przez wiele lat, a to zabije każdy sport. Trzeba się z tym pogodzić, także z wynikającymi z tego teoriami spiskowymi.Tu warto wspomnieć kwestię DRSu w F1, miał to być wielki hit, ale ponieważ wszyscy wykorzystali to co mogli to w sumie kompletnie nie zmieniło to układu sił :) – możliwe że to także jest jakaś droga dla motoGP. Np. zrezygnować z ujednoliconej elektroniki i poczekać czy po dwóch sezonach fabryki same nie wyrównają swoich możliwości. To trudna kwestia – podobna jak dobór torów wyścigowych. Wystarczy porownać ilości widzów na niektórych torach poza-europejskich i będzie jasne dlaczego tak dużo jest wyścigów w europie (często bardzo nudnych i podobnych charakterystyką toru).
Mnie drażnią te komedie z tzw. „bezpieczeństwem” typu debata i nowe zasady zmiany motocykla w deszczu, panika medialna po tym jak coś się stanie niedobrego (a nie przedtem) czy przesuwanie wyścigów bo pada deszcz i tego typu paranoje. W moim rozumieniu świata – to właśnie zawodnicy powinni czuć ile mogą a ile nie i sami dostosowywać prędkości do warunków. Jeżeli nie potrafią – to przegrywają. Ale jak najbardziej rozumiem że dla wielu kibiców bardzo ważne są debaty o tym żeby wprowadzić lizakowego, narysować paski i i linie wjazdowe, a mechanicy mieli w padoku kaski na głowach :). Jest to ogólnie dość zabawne gdy mówi się o kolesiach którzy potrafią składać się do zakrętu przy prędkościach powyżej 200kmh, napierdzielać po 350kmh albo odbijać się łokciami od ziemi gdy motocykl praktycznie już lezy na boku, gdzie mówienie o jakimś bezpieczeństwie to żart :)
Mnie osobiście drażnią też karykaturalnie wyglądające hostessy (tak tak – nie wszystkie, ale większość) obok dwudziestoletnich motocyklistów – jest to dla mnie po prostu komiczne, szczegolnie jak tenże młodzian niczego nie dokonał a jego głównym celem jest wyeksponowanie ogromnej puszki z napojem czy jakiejś innej reklamy. Dla mnie to kwestia podejścia – faceci są w najwyższej lidze, spełniają swoje marzenia, więc niech rozgrywki medialno-PRowskie pozostawią dla czasu poza-torowego, tam na pewno niejeden pudelek się pojawi żeby pożywić się trochę nowymi wiadomościami i porobić przepiękne fotki. A jak jesteśmy na torze, to niech Ci kolesie już mogą skupić się tylko na motocyklu, na asfalcie, zasłonić sobie szybkę, uciec od kamer i nie myśleć o tym że trzeba dobrze wyglądać pod wirującym parasolem trzymając kubek koniecznie odpowiednią stroną do kamery.
Ale jak większość tu pewnie przełknę nawet tę błazenadę z kubkami od sponsorów, hostessami jak z katalogu lalek dla dzieci czy uciążliwego usuwania każdego nagrania z wyścigu przez dornę dla samego wyścigu :)
A nie wkurza was „wyrownywanie szans” i zmiany przepisow by slabeusze mogli wygrywac wyscigi.
Dzisiaj niektorzy jaraja sie,jakie to postepy poczynilo Ducati.
Gdyby nie uwalili Hondy i Yamahy dalej lapaliby sie w ogonie.
Chyba nie na tym polega zdrowa rywalizacja.
Nie tylko Marquez niszczy ten sport.
Jeśli wolisz żeby ścigało się tylko 14 kierowców na Hondzie i Yamasze to tak, masz rację że niepotrzebnie wyrównywali szanse.
Lepiej powiedz co TY byś zrobił żeby zachęcić nowego producenta do MotoGP?
Odpowiem za ciebie – NIC.
Andy znany jest u nas jako hejter Ducati. Przy okazji zapominając, że likwiduje się skrzydła aerodynamiczne, które są ich atutem – oczywiście ze względów „bezpieczeństwa”, jak to Honda zawsze forsuje takie zmiany :D
Ja bym jeszcze dodał że to ignorant – narzeka na brak zdrowej rywalizacji, jednocześnie wspominając czasy dominacji dwóch producentów.
Przy okazji – to sami producenci zgodzili się na to „wyrównanie szans”.
Kiedyś ten sport barwniej wyglądał, było bardziej miedzynarodowo były 2 wyścigi w Hiszpanii na których było mnóstwo kibiców po 130 tyś na samym wyścigu dziś na tych torach jest zaledwie po 80, 90 tys kibiców to mało jak na Europę, a w aragonii to już totalna pustka 60 tys to już na skoczni w Zakopanem bywało wiecej :D jest mnóstwo Hiszpanów aż zle się to ogląda, rozumiem że są tam wielkie talenty jak Marquez, Lorenzo, Mir czy Viniales ewentualnie Pedrosa, ale na co reszta Rabatów, Bautistów, co oni tam robią? bo co mają Hiszpańskich sponorów wszystko w okół Hiszpanii się kręci taka jest prawda, a będzie jeszcze gorzej bo przejdzie drugi Marquez który talentem dorównuje Rabatowi, a gdzie Japończycy gdzie Amerykanie, Niemcy i inne nacje? O Polaku nie wspomnę :D
1. powrót opony kwalifikacyjnej. Myślę że to mogło by zwiększyć liczbę wyprzedzeń w wyścigu.
2. Skoro jest tak dużo chętnych torów do goszczenia motogp, może więc kilka rund w roku z rotację co 2lata.