Home / WSBK / Noriyuki też narzeka na ramię

Noriyuki też narzeka na ramię

W zastraszającym tempie rośnie liczba kierowców przeróżnych kategorii mających mniejsze lub większe problemy z barkiem lub ramieniem. Ostatnim 'szczęśliwcem’ cierpiącym na dolegliwość w tej okolicy ciała jest Noriyuki Haga. Przyczyna jego boleści jest jednak nieco inna niż u pozostałych zawodników.

Japończyk od sobotniego popołudnia podczas którego to w końcu dogadał się ze swoją maszyną był na ewidentnej fali wznoszącej. W sesji Superpole zaprezentował się najlepiej spośród kierowców dosiadających RSV-4 i prawdopodobnie gdyby nie Max Biaggi na jego drodzą podczas mierzonego, szybkiego kółka zakwalifikowałby się przed niedzielnymi wyścigami do pierwszego rzędu. Piąta pozycja startowa i tak wzbudziła lekkie zdziwienie w garażu fabrycznej Aprilii.

 

 

W pierwszym przejeździe 'Nitro' walczył w czołówce o miejsca w okolicach podium, jednak ostatecznie ukończył bieg na szóstej pozycji. W drugim przejeździe problemy z wbiciem biegu na nawrocie Melbourne zburzyły ambitne plany popularnego #41. O jego świetnej dyspozycji podczas brytyjskiego weekendu może dodatkowo świadczyć najszybsze okrążenie podczas pierwszego wyścigu. Co się jednak stało, że Noriyuki nie mógł w drugiej połowie przejazdu utrzymać tak wyśmienitego tempa jak tuż po starcie? Wyjaśnia sam zawodnik.

 

Podczas pierwszych okrążeń porannego wyścigu byłem bardzo skuteczny, niestety później z powodu bólu w przedramieniu nie mogłem w pełni zaprezentować swoich możliwości i walczyć ostatecznie o podium. Pierwszy raz w mojej karierze zdarzyła mi się taka sytuacja. Mam teraz trochę czasu by się z tym uporać i w pełni pokazać moje aspiracje podczas następnej rundy.

 

Ból ramienia spowodowany był bardzo niskimi, jak na warunki wyścigowe, temperaturami. Sprawiająca problemy kończyna została przez Noriyuki uszkodzona dwa lata temu na tym właśnie obiekcie.

Haga jest jednak pozytywnie nastawiony przed kolejną rundą, która odbędzie się na torze Assen w Holandii. W porównaniu do Australii wykonaliśmy spory krok naprzód i wierzymy, że kolejnego dokonamy już na Assen. Podczas drugiego wyścigu, kiedy toczyłem walkę w czołowej grupie wyjechał szerzej, ponieważ nie miałem wbitego biegu. Udało się go wrzucić, jednak będąc już na trawie motocykl się połorzył. Wyścig był już dla mnie wtedy skończony jednak zdecydowałem się go ukończyć, by zdobyć nieco doświadczenia na nowym motocyklu i sprawdzić jak zmiany dokonwane w maszynie pomiędzy wyścigami wpłynęły na jazdę.

 

Marco Borciani, menadżer zespołu jest świadom jak dobrze zaczyna układać się współpraca pomiędzy Hagą i Aprilią RSV, dlatego w swej krótkiej wypowiedzi, dał jasno do zrozumienia, że chce by kolejna runda nadeszła najszybciej jak to tylko możliwe. Cały czas znajdowaliśmy się czołówce zarówno podczas kwalifikacji jak i wyścigu pierwszego. Nie możemy być zawiedzeni, jednakże naszym celem podczas kolejnej rundy jest poprawnienie się w każdy możliwy sposób.

AUTOR: Redakcja

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
140 zapytań w 1,226 sek