Valentino Rossi przed swoim startem otrzymał fantastyczny prezent od swoich podopiecznych. Peco Bagnaia nie tylko zapewnił sobie tytuł mistrza świata na rundę przed zakończeniem zmagań, ale jego przyrodni brat, Luca Marini, odniósł premierowe zwycięstwo. Drugie miejsce zajął Miguel Oliveira, który podobnie jak w klasie Moto3, po raz kolejny musi pogodzić się z wicemistrzostwem.
Peco Bagnaia niewiele musiał zrobić, by przypieczętować mistrzowski tytuł – przy zwycięstwie Miguela Oliveiry wystarczyłaby mu zaledwie jedenasta lokata. Zawodnicy mieli do przejechania osiemnaście okrążeń. Jako pierwsi w „ślimaka” złożyli się Fabio Quartararo i zdobywca pole position Alex Marquez, jednak obaj przestrzelili punkt hamowania i znaleźli się na zewnętrznej stronie zakrętu.
Na czoło wysunął się Luca Marini. Bagnaia dzięki bezpiecznemu wejściu w pierwszy zakręt wykorzystał zamieszanie na pierwszych metrach i wskoczył na drugie miejsce. Tuż za nim znajdował się Oliveira, od którego niewiele zależało. Włoch próbował zaatakować zespołowego partnera w ostatnim zakręcie. Nie był jednak w stanie tego dokonać, przez co wyprzedził go kierowca zespołu Akiego Ajo. Zawodnik Sky Team 46 szybko jednak skontrował rywala. Tymczasem wywrotkę w zakręcie czternastym zaliczył Iker Lecuona.
Zdecydowanie na czele stawki jechał Marini. Drugie miejsce zajmował Bagnaia, z kolei trzecie Oliveira. Tuż za Portugalczykiem jechał Remy Gardner. Kolejne pozycje zajmowali Mattia Pasini, Augusto Fernandez, Quartararo, Marquez, Xavi Vierge i Lorenzo Baldassarri. Marquez, który stracił na szerokim wyjeździe w pierwszym zakręcie, zdołał przypuścić skuteczny atak na rodaka w dziewiątym zakręcie. Dopiero na czternastej lokacie jechał Joan Mir.
Fernandez popełniał kolejne błędy, przez które wyprzedzili go także Quartararo i zespołowy partner Baldassarri. Skuteczny atak w ostatnim zakręcie na Gardnera przeprowadził Pasini. Okrążenie później w tym samym miejscu wyprzedził go Marquez. Australijczyk tym razem jednak stracił koncentrację i zaliczył uślizg przedniego koła, wypadając tym samym na trawę. Chwilę później w tym samym miejscu jego los podzielił Xavi Cardelus.
Oliveira próbował atakować Bagnaię, jednak ten nie dawał za wygraną. Ostatecznie jednak musiał uznać wyższość rywala w czwórce. Na czele nadal podążał Marini, który posiadał siedem dziesiątych sekundy przewagi. Dobre tempo prezentował Pasini, który zbliżał się do walczących o tytuł rywali. Nieco więcej straty posiadał Alex Marquez. W zakręcie piętnastym tymczasem w żwirze wylądował już trzeci zawodnik, Tetsuta Nagashima.
Na dziesięć kółek przed metą Marini nadal prowadził, jednak z każdym metrem zbliżał się do niego Oliveira. Coraz większe straty notował za to Bagnaia, na którego tylnym kole jechał Pasini. Do grona zawodników, którzy „wylądowali na deskach” w piętnastce, dołączył natomiast Niki Tuuli. Okrążenie później jego los podzielił także Fernandez.
Na osiem okrążeń do mety Oliveira siedział już na tylnym kole Mariniego. Do Bagnai i Pasiniego dojechali natomiast Marquez i Baldassarri. Między ostatnią dwójką doszło do niebezpiecznego kontaktu w jedynce, jednak na szczęście obyło się bez poważnych konsekwencji. Daleko w tyle pozostał Quartararo, który bardziej musiał skupić się na tym, by nie zostać dogonionym przez Brada Bindera i Marcela Schrottera. Czołową dziesiątkę dopełniał Xavi Vierge, który wyprzedzał Joana Mira.
Na pięć kółek przed metą mieliśmy do czynienia z trzema duetami walczącymi o poszczególne pozycje – Marini z Oliveirą o zwycięstwo, Bagnaia z Pasinim o trzecie miejsce, z kolei Baldassarrim o piątą lokatę. Marquez wyraźnie spuścił z tonu, przez co nie tylko stracił dystans do Pasiniego, ale także został wyprzedzony przez kierowcę z numerem siódmym.
Na trzy okrążenia do mety do Marqueza wyraźnie zbliżył się Quartararo. Hiszpan zaliczył szeroki wyjazd w jedynce, przez co szybko powiódł się udany atak Francuza. W tym momencie jednak Baldassarri posiadał stosunkowo bezpieczną przewagę. Marini tymczasem jechał nie tylko szybko, ale i bezbłędnie, przez co nie dawał szans na atak ze strony Oliveiry.
Ostatnie kółko Marini rozpoczął z przewagą blisko pół sekundy. Bagnaia natomiast odjechał od Pasiniego. Quartararo tymczasem był już praktycznie na tylnym kole Baldy.
Luca Marini sięgnął po pierwszą w karierze wygraną, natomiast Francesco Bagnaia trzecim miejscem przypieczętował tytuł mistrzowski. Co ciekawe, to nie był koniec nerwówki dla podopiecznego Sky Team 46. Włoch dojechał do swojej ekipy, która wspólnie z Valentino Rossim czekała na torze. Zespół przygotował nowe owiewki z mistrzowskimi barwami na motocykl Peco, jednak kiedy reprezentant Półwyspu Apenińskiego chciał nim ruszyć… maszyna odmówiła posłuszeństwa. W tej sytuacji Peco wrócił do padoku na skuterze, z kolei ekipa musiała zrobić wszystko, by motocykl znalazł się w pit-lane, by uniknąć dyskwalifikacji. Na szczęście cały incydent zakończył się „happy-endem”. Na ostatnim zakręcie udany atak na Baldę przeprowadził Quartararo. Kolejne pozycje zajęli Marquez, Binder, Schrotter i Mir. Czołową dziesiątkę dopełnili Vierge, Andrea Locatelli, Jorge Navarro, Dominique Aegerter i Sam Lowes.
Za dwa tygodnie ostatnia runda sezonu w Walencji, a my znamy już nie tylko mistrza i wicemistrza świata, ale także trzeciego zawodnika klasyfikacji generalnej. Został nim Brad Binder, który w przyszłym roku z pewnością będzie chciał walczyć o drugi w karierze tytuł.
Wyniki wyścigu Moto3 o GP Malezji na Sepang:
- Luca Marini ITA SKY Racing Team VR46 (Kalex) 18 laps, 38m 25.689s
- Miguel Oliveira POR Red Bull KTM Ajo (KTM) +1.194s
- Francesco Bagnaia ITA SKY Racing Team VR46 (Kalex) +3.020s
- Mattia Pasini ITA Italtrans Racing Team (Kalex) +4.497s
- Fabio Quartararo FRA MB Conveyors – Speed Up (Speed Up) +5.250s
- Lorenzo Baldassarri ITA Pons HP40 (Kalex) +5.305s
- Alex Marquez SPA EG 0,0 Marc VDS (Kalex) +7.690s
- Brad Binder RSA Red Bull KTM Ajo (KTM) +8.943s
- Marcel Schrotter GER Dynavolt Intact GP (Kalex) +9.687s
- Joan Mir SPA EG 0,0 Marc VDS (Kalex) +18.547s
- Xavi Vierge SPA Dynavolt Intact GP (Kalex) +18.816s
- Andrea Locatelli ITA Italtrans Racing Team (Kalex) +19.739s
- Jorge Navarro SPA Federal Oil Gresini Moto2 (Kalex) +21.177s
- Dominique Aegerter SWI Kiefer Racing (KTM) +21.960s
- Sam Lowes GBR Swiss Innovative Investors (KTM) +26.875s
- Simone Corsi ITA Tasca Racing Scuderia Moto2 (Kalex) +28.515s
- Khairul Idham Pawi MAL IDEMITSU Honda Team Asia (Kalex) +28.802s
- Joe Roberts USA NTS RW Racing GP (NTS) +29.791s
- Jesko Raffin SWI SAG Team (Kalex) +30.557s
- Edgar Pons SPA MB Conveyors – Speed Up (Speed Up) +31.069s
- Steven Odendaal RSA NTS RW Racing GP (NTS) +38.430s
- Jules Danilo FRA Nashi Argan SAG Team (Kalex) +42.930s
- Dimas Ekky Pratama IDN Tech 3 Racing (Tech 3) +57.507s
- Isaac Viñales SPA Forward Racing Team (Suter) +57.910s
- Federico Fuligni ITA Tasca Racing Scuderia Moto2 (Kalex) +1m 03.737s
- Rafid Topan Sucipto MAL Forward Racing Team (Suter) +2m 04.066s
nie ukonczyli
- Augusto Fernandez SPA Pons HP40 (Kalex)
- Niki Tuuli FIN Petronas Sprinta Racing (Kalex)
- Tetsuta Nagashima JPN IDEMITSU Honda Team Asia (Kalex)
- Remy Gardner AUS Tech 3 Racing (Tech 3)
- Xavi Cardelus AND Marinelli Snipers Team (Kalex)
- Iker Lecuona SPA Swiss Innovative Investors (KTM)
Źródło: www.crash.net
Bagnaia raczej dominował w tym sezonie. Jeszcze po GP Czech miałem nadzieję że Oliveira zacznie pogoń za Włochem, ale od GP Austrii Bagnaia był tylko mocniejszy. Trochę szkoda. Ale tak jak Martin w Moto3, Bagnaia dominował w Moto2. Rossi na pewno może być zadowolony że kierowca jego zespołu zdobywa mistrzostwo świata.
Chyba jedyna kategoria, w której jestem zadowolony z tego, jak potoczyły się losy mistrzostwa. Choć głównie dlatego że bardzo lubię zarówno Bagnaię, jak i Oliveirę. Choć nie ukrywam, że gdybybtrumfował tandem Oliveira KTM, ucieszyłbym się niepomiernie bardziej.
„gdyby trumfował tandem Oliveira KTM, ucieszyłbym się niepomiernie bardziej.”
W tej kwestii się zgadzam, ale trzeba przyznać, że Bagnaia zdobył tytuł jak najbardziej zasłużenie, a przed sezonem faworytem raczej nie był.
Pamiętam pod koniec zeszłorocznego sezonu polscy komentatorzy tv wspominali, że w tym roku faworytem powinien być Sam Lowes, jakże się ktoś z nich pomylił.
Ach Ci polscy komentatorzy… ;)