Home / MotoGP / Lorenzo: Niebo i piekło

Lorenzo: Niebo i piekło

Jeśli chcesz wiedzieć, co myśli Jorge Lorenzo po pierwszej połowie obecnego sezonu, zapraszamy do przeczytania tego artykułu.

Po doświadczeniu ścigania na wysokim poziomie w MotoGP od czasu mojego ostatniego pamiętnika, mógłbyś powiedzieć, że teraz siJeśli chcesz wiedzieć, co myśli Jorge Lorenzo po pierwszej połowie obecnego sezonu, zapraszamy do przeczytania tego artykułu.

Po doświadczeniu ścigania na wysokim poziomie w MotoGP od czasu mojego ostatniego pamiętnika, mógłbyś powiedzieć, że teraz sięgnąłem dna! To były bardzo trudne dwa miesiące, z wieloma wypadkami i kilkoma najgorszymi kontuzjami w mojej karierze. Wywalczenie zaledwie dwudziestu punktów w czterech ostatnich wyścigach i to, iż pozostałem na czwartym miejscu w mistrzostwach jest najbardziej pozytywną rzeczą. I choć nigdy nie myślałem o zdobyciu tytułu w debiutanckim sezonie, to teraz znów mogę celować w czołówkę.

Na pewno zrozumiesz, że nie chcę znów mówić o wypadkach i kontuzjach, ale fair będzie, gdy powiem, że oglądanie wyścigu w Barcelonie ze szpitalnego łóżka nie było niczym przyjemnym. Tak więc z niecierpliwością czekałem na Donington. Po kilku tygodniach leczenia w Barcelonie, pod troskliwą opieką Doktora Xaviera Mira i całego sztabu medycznego w Dexeus Institute, byłem w stanie wrócić do normalnego życia jeszcze przed ściganiem. Mogłem też spędzić kilka dni w moim domu w Londynie. Zespół zwolnił mnie z medialnych spotkań, więc mogłem odprężyć się i wyciszyć. Zawsze chciałem zobaczyć pokaz West End w Londynie, więc w środę w nocy poszliśmy zobaczyć „We Will Rock You” – musical o słynnym zespole Queen. Jestem zbyt młody by pamiętać Queen, ale ich piosenki są świetne i naprawdę cieszę się, że mogłem to zobaczyć. To był doskonały pomysł, by odprężyć się przed Grand Prix Wielkiej Brytanii, gdzie wszystko miało się skupić na odzyskaniu przeze mnie zaufania do motocykla. Musieliśmy zdobyć całkiem nowe podejście do ścigania, zacząć wszystko od zera i uczyć się wszystkiego od początku. Wszystko dlatego, że w ostatnich weekendach Grand Prix przewracałem się zbyt często. Kwalifikacje były ciężkie, ponieważ było mokro i nie mogłem jechać tak szybko jak tego chciałem, dlatego skończyłem je na siedemnastym miejscu. Nie lubię wspominać przeszłości albo myśleć o tym, co by było gdybym startował z przednich rzędów… Skupiam się na faktach i jestem naprawdę bardzo dumny z mojej jazdy w wyścigu. Naszym celem numer jeden było wtedy to, żebym dojechał do mety bez zaliczenia upadku czy kontuzji, ponieważ na koniec dnia to twoje zdrowie jest najważniejsze. Ale fakt, że „przetrwałem” i byłem szósty sprawia, że jestem zadowolony. Nie miałem dobrego startu, ale kiedy stałem się bardziej ufny i byłem w stanie jechać coraz szybciej, to uświadomiłem sobie, że mam szansę na dobry wyścig. Cały czas miałem dobre tempo a mój motocykl wraz z oponami Michelin pracował bardzo dobrze. W ostatnim czasie, wiele razy ciężko było pozostać optymistycznym, zmotywowanym i szczęśliwym, chociaż zawsze staram się wychodzić z dobrym nastawieniem i uśmiechem. Jednak ten wyścig był świetny.

Do Assen pojechaliśmy więc w dobrych nastrojach, ale przez cały weekend zmagaliśmy się ze znalezieniem odpowiednich ustawień motocykla. Nie byłem zadowolony z wyścigu, bowiem nie było w nim zabawy. Tak jak w kilku wyścigach, miałem na początku problemy, ale później moja M1-ka stawała się coraz łatwiejsza w prowadzeniu. Teraz muszę się tylko zrelaksować, bowiem mamy dwa tygodnie do następnego wyścigu. Liczymy, że do tego czasu będę czuł się lepiej. Staramy się poprawiać krok po kroku ale oczywiste jest, że chciałbym zrobić to jeszcze lepiej.

Kiedy wróciłem do domu z Holandii to oczywiście oglądałem zwycięstwo Hiszpanii w finale Euro 2008, co było świetnym uczuciem. Kocham futbol i ostatnio na paddocku nawet żartowaliśmy, kto wygra. Mówiąc, że znokautowaliśmy Włochów mógłbym zdenerwować wiele osób w zespole i na paddocku. Później pokonaliśmy w finale tak silny zespół jakim są Niemcy, co było jak sen. Niewiele ludzi wie, że Cesc Fabregas urodził się dokładnie tego samego dnia co ja, więc zawsze z chęcią oglądam jego poczynania. Bardzo się ucieszyłem, gdy wraz ze swoim zespołem podniósł trofeum. To dało mi inspirację i mam nadzieję, że i ja jeszcze nie raz w tym sezonie podniosę do góry jakiś puchar. Zanim wyjechałem do Assen miałem okazję odwiedzić Wimbledon. Widziałem, jak Novak Djokovic oraz Ana Ivanovic grają i wygrywają, co było świetnym „dreszczowcem”.

W tym tygodniu pojechałem też do Barcelony na pokaz mody rozgrywany pod nazwą „Bread and Butter” (po ang. „Chleb i Masło”). Reprezentowałem tam nową markę ubrań — „Sweet Year”, którą założyli dwaj włoscy piłkarze – Christian ‘Bobo’ Vieri i Paolo Maldini. „Bobo” powiedział mi, że ogląda mnie od początku mojej kariery w Grand Prix i dodał, że odbijam wartości ich ubrań — kolor, radość, pozytywność i pragnienie zabawy. Świetnie jest usłyszeć coś takiego od takiej ikony sportu, więc bardzo mnie to ucieszyło. Poza tym dobrze bawiłem się na pokazie, ponieważ moda jest moją pasją.

Z Barcelony wróciłem do mojego domu w Londynie, by odpocząć trochę przed rundą w Sachsenring. Mam nadzieję, że wrócę jeszcze na Wimbledon by obejrzeć Rafaela Nadala, który, tak jak ja, również jest z Majorki. Jest on świetnym graczem i jednym z faworytów do wygrania turnieju, tak więc mamy nadzieję, że obaj możemy kontynuować sukcesy Hiszpanii!

Jorge #48

AUTOR: nelka-23

Zainteresowana wszelkiego rodzaju sportami motorowymi, głównie MotoGP, WSBK oraz F1. Studentka Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej. Z portalem MOTOGP.PL związana od maja 2006 roku, od 2012 współpracująca z zespołem LCR Honda startującym w MotoGP.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
140 zapytań w 1,166 sek