Home / MotoGP / Martin ma szansę powtórzyć osiągnięcie Rossiego

Martin ma szansę powtórzyć osiągnięcie Rossiego

Jorge Martin staje przed szansą dokonania czegoś, czego nie mieliśmy okazji zobaczyć od naprawdę wielu lat, jednak najpierw musi stoczyć zacięty bój z obecnym liderem kategorii MotoGP.

Grand Prix Japonii w zasadzie zresetowało nam walkę o mistrzostwo świata w sezonie 2023. Świetna dyspozycja Jorge Martina, zwycięzcy Sprintu i głównego wyścigu doprowadziła do sytuacji w której hiszpański zawodnik traci do lidera Francesco Bagnai już tylko 3 punkty. Niewątpliwie fantastyczna forma Martina będzie sporą przeszkodą dla Pecco w obronie tytułu mistrza świata, a przypomnijmy, że do końca sezonu zostało już tylko sześć rund i od tego momentu każdy punkt tym bardziej będzie na wagę złota – a te w ostatnim czasie skutecznie odbiera mu zawodnik Pramaca.

Kliknij, aby pominąć reklamy

Przy założeniu, że Jorge Martin osiągnął by cel i zdobyłby tytuł mistrza świata, na jego konto wpadłoby jeszcze jedno wyjątkowe osiągnięcie. Byłby on pierwszym zawodnikiem od 2001 roku, który w niefabrycznym zespole sięgnąłby po najwyższe trofeum w klasie królewskiej. Ostatnim zawodnikiem, który tego dokonał był Valentino Rossi, który w teamie Honda Nastro Azzurro wygrał sezon jeszcze na maszynie o pojemności 500cm3. Przypomnijmy, że dawniej różnice między zespołami prywatnymi, satelickimi, a fabrycznymi były bardziej widoczne, przez co szansa na podobne osiągnięcie była niewielka i tylko pojedynczy zawodnicy byli w stanie włączyć się do walki o zwycięstwo. Dziś wygląda to nieco inaczej. Różne decyzje Dorny, w połączeniu z wieloma utalentowanymi zawodnikami pozwoliły nieco wyrównać stawkę. Jeśli Martin wygra, dokona czegoś takiego aż po 22 latach od wyczynu Rossiego! Na pewno będzie to historyczna chwila nie tylko dla niego samego i zespołu Pramac Racing, ale także dla całego MotoGP.

Aby jednak tego dokonać musi pokonać nadal bardzo mocnego i pomimo ostatniego upadku dość pewnie jeżdżącego Francesco Bagnaię z fabrycznego teamu Ducati. Niektórzy mawiają, że największym wrogiem Pecco jest on sam. Zgadzam się z tym patrząc na ostatnie sezony podopiecznego akademii VR46. Zwykle traci swoją przewagę przez nagłe, nieoczekiwane upadki, czego ponownie byliśmy świadkami podczas Grand Prix Indii. To jest moment w którym nie tyle musi wyzbyć się wszelkich błędów, ale także wznieść się na wyżyny swoich umiejętności i stawić czoło piekielnie szybkiemu Martinowi.

Kliknij, aby pominąć reklamy

Jorge natomiast wydaje się być pewny swego. Świetna forma, fantastyczna dyspozycja w każdym wyścigu, pewne zwycięstwa. Spotkałem się z twierdzeniem, że Hiszpan jeździ bez presji bowiem jego satelicki team jej na niego nie nakłada, to bardziej na Bagnai i Ducati Lenovo ciąży obrona tytułu. Czy aby na pewno? Nie oszukujmy się, kiedy teoretycznie nie myślisz o mistrzostwie, po prostu starasz się, jeździsz możliwie jak najlepiej i to zaczyna owocować, po czym nagle budzisz się w końcówce sezonu z realną szansą na tytuł to nie wierzę, że wzruszasz ramionami i podchodzisz do tego na zasadzie „co będzie to będzie”. Myślę, że Martin mimo wszystko świadomie czy nie, ale zaczyna widzieć co może osiągnąć i z pewnością chce tego, no bo umówmy się, kto nie chciałby zostać mistrzem świata MotoGP mając przed sobą tak wielką szansę? Dlatego pomimo świetnej formy, dla Martina to też będzie mocna przeprawa przez ostatnie sześć rund, zwłaszcza że znając wyścigi w walkę tej dwójki zawsze może wmieszać się ktoś trzeci.

Zapowiada nam się fenomenalna końcówka sezonu. Podziwiajmy zatem świetne widowisko, a w międzyczasie Was moi drodzy zapytam – czy Martinowi uda się pokonać włoskiego rywala i po 22 latach sięgnąć po tytuł z niefabrycznym teamem, czy może Bagnaia przerwie osławioną już klątwę „jedynki” (numer startowy) i obroni tytuł wywalczony w 2022 roku? A może macie trzeci scenariusz w którym obaj zawodnicy zaczną popełniać błędy, a wykorzysta to na przykład Marco Bezzecchi… Jak zawsze komentarze są Wasze!

AUTOR: Gucio1846

komentarzy 17

  1. Martin obecnie zobaczył, że ma realne szanse na zdobycie mistrza, za pewne za wszelką cenę będzie chciał go zdobyć co go właśnie pograży. Pecco już ma tytuł więc tak na dobrą sprawę nie będzie się musiał aż tak spinać. Bezzeci ma starą maszynę więć kompletnie nie ma szans.

  2. Czy ktoś tutaj pamięta może czasy Hondy Nastro Azzurro? Ciekawi mnie czy ona była tak samo prywatna jak Ducat Martina – czyli jedynie z nazwy.

  3. Martin może także dokonać jeszcze jednej rzeczy, jeżeli zdobędzie tytuł. A mianowicie zostałby wówczas pierwszym w historii zawodnikiem, który w swojej karierze zdobył tytuł Red Bull Rookie Cup i MotoGP.

  4. Jorge posiada motocykl fabryczny, więc na dobrą sprawę ma czym walczyć. Zobaczymy – będzie ciekawie. Pecco za swoje grzeszki z alkoholem nie otrzymał żadnej kary. Utrata tytułu byłaby może adekwatna. Szczerze jest mi obojętne, kto zdobędzie tytuł – obu w sumie lubię. Byłby to jednak już czwarty nowy mistrz z rzędu – to niewątpliwie skłania do kibicowania Martinatorowi. :)

  5. To nieprawda, że w następnych latach różnice między zespołami fabrycznymi prywatnymi były większe, skoro Sete gibernau i Marco meladnrii włączyli o tytuł w prywatnym zespole. Dopiero w 2007 roku różnice były większe.

  6. Nie pamiętam takiej sytuacji w której w ogóle tak wielu zawodników ma możliwość walki o zwycięstwo. Nie mówię już o całym mistrzostwie, a o pojedynczych wyścigach. Rins wygrał w LCR, Mooney VR46, Pramac, Aprilia RNF i Oliveira który też ma potencjał. Faktycznie faktycznie stawka bardziej się wyrównała. Kiedyś to było 2-3 zawodników i reszta z tyłu.

  7. W teorii Rossi był na satelicie, ale tak jak pisaliście wyżej to był właściwie zespół fabryczny. Rossi dostał po Doohanie, Jeremy Burgessa jako szefa mechaników, najnowsze moto i sam Mick Doohan był doradcą dla Rossiego. Nastro Azzuro Honda to był sztuczny twór, jako że oficjalny Repsol był zajęty, a Rossi musiał gdzieś jeździć. Właściwie już w 2000, kiedy rookie Rossi zdobył wice-mistrza, cała uwaga przeszła na niego w Hondzie. W 2001 to juz była całkowita dominacja (bodajże Loris Capirossi kiedyś jeszcze wypominał również „specjalne” opony dla Rossiego, choć to juz może teorie spiskowe jego rodaka). Także nie można powiedzieć że Valentino nie był dopieszczony w czasach jazdy w satelicie:)

    • Specjalne opony, tzw Saturday Night Specials, miała cała czołówka jeżdżąca na Michelinach, nie tylko Rossi.
      Pedrosa z nich nie skorzystał w Estoril w 2006 i dostał je Toni Elias – wiadomo co było dalej:)
      A co do niefabrycznych mistrzów, to tak z głowy to Lawson na Hondzie i Roberts na Yamasze, a i chyba obaj mistrzowie na Suzuki z początku lat 80, jeździli w satelitach.

      • Martinator ma lepszą technikę. Kiedy wchodzi i wychodzi z zakrętów widać różnicę. Jest lepszy od Pecco. Martinator wygra tytuł. Pecco nie wytrzyma presji i końcówki sezonu. A we wszystkim namiesza Bezz.

    • W temacie opon wypowiadał się Marco Meladnrii i mówił o latach 2004- 2007.

  8. Dla widowiska i dla serii lepiej, żeby wygrał Martin.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
157 zapytań w 1,563 sek